Zrujnowani przez Groupona. Przedsiębiorcy, których zakupy grupowe przerosły

Groupon to intrygujący wynalazek. Za jego pomocą można zaoferować ludziom swoje usługi za ułamek ich normalnej ceny. Jaki zysk ma z tego przedsiębiorca? Reklamę. Tymczasem Groupon zatrzymuje 50% pomniejszonego utargu. Rozwiązanie wydaje się być atrakcyjne, jednak potrafi wymknąć się spod kontroli...
(fot. Six Bells Pub) (fot. Six Bells Pub) (fot. Six Bells Pub)

750 promocyjnych kolacji w pubie

Chris Harman jest właścicielem pubu. Postanowił skorzystać z Groupona, aby rozreklamować swoją knajpę. Skutek? Cena nagrodzonej w konkursie kulinarnym kolacji dla dwojga została obniżona z 57 do 22 funtów. Do Harmana trafia oczywiście tylko połowa tej kwoty.

Za owe 11 funtów gospodarz oferuje klientom z Groupona dwa kieliszki wina, wątróbkę drobiową, pasztet z kaczki w Cointreau, marynowaną jagnięcinę i smażone krewetki tygrysie. Niezła okazja, czyż nie? Postanowiło z niej skorzystać aż 750 klientów.

Problemem jest to, że pub Chrisa Harmana ma tylko kilkanaście stolików. Z tego powodu jest zajęty w całości praktycznie każdego dnia, co przekłada się na brak zysków (z wyjątkiem tych, które przynoszą klienci Groupona - czyli praktycznie zerowych).

Początkowo właściciel pubu Six Bells liczył na dodatkowe zamówienia. Ale klienci "z internetu" okazali się być wyjątkowo niewdzięczni. Nie zostawiają napiwków, nie zamawiają nic poza szklanką wody.

Choć oferta na Grouponie nie doprowadziła Harmana do bankructwa, twierdzi on jednak, że "zostawiła wyjątkowo paskudne wrażenie". Nie może się doczekać, aż obsłuży wszystkich dodatkowych klientów, i liczy na to, że choć część wróci - zostawiając w Six Bells pieniądze.

Sprzątanie Sprzątanie Fot. Tomasz Fritz / Agencja Wyborcza.pl

Skrobanie kuchenki? Żaden problem, 19 funtów

Pani Jackson-Matombe postanowiła użyć Groupona, aby zaoferować tanie "skrobanie kuchenki" (czyli jej kompleksowe czyszczenie) za 19 funtów (czyli 9,50 funta do jej kieszeni). Normalnie za taką przyjemność trzeba było zapłacić 95 funtów.

"Gdy ustalałam szczegóły umowy z Grouponem, brzmiało to świetnie. Plan był taki, aby obciąć cenę do 70 funtów, aby podnieść liczbę sprzedanych usług o jakiś tysiąc"

Groupon jednak naciskał, aby obniżać cenę jeszcze bardziej. Do 19 funtów. Choć pani Jackson-Matombe obawiała się, że będzie to zbyt niska kwota, pracownicy zapewniali, że tylko w ten sposób uda się sprzedać usługę w pakiecie wraz z kompleksowym sprzątaniem kuchni, wartym 140 funtów.

W niewiele ponad 24 godziny zjawiło się 300 chętnych. I choć na każdym pani Jackson-Matombe zarobiła 149,50 funtów (140 za sprzątanie, 9,50 za czyszczenie kuchenki), opłacenie pracowników i dojazd na miejsce praktycznie zjadły całość zysków.

Być może dzięki Grouponowi jej firma zaskarbiła sobie stałych klientów, jednak jak na razie obsłużenie 300 klientów było tylko i wyłącznie mordęgą. Plusem jest to, że właścicielce udało się wyjść na zero.

(fot. Groupon) (fot. Groupon) (fot. Groupon)

Zamieszanie z noworocznym sushi

Na Groupona nadziała się także japońska restauracja Bird Cafe, która postanowiła zaoferować noworoczny zestaw sushi za jedyne 10,5 tys. jenów (około 450 złotych). Niestety, nie spodziewali się, że z oferty skorzysta aż 500 osób.

Efekt był nietrudny do przewidzenia - kucharze próbowali wyrobić się z przygotowaniem, a kierowcy z doręczeniem wszystkich posiłków na czas. W wielu przypadkach ich wysiłki poszły na marne - sushi docierało zbyt późno lub było w fatalnym stanie.

W tym przypadku jednak prezes Groupona przeprosił klientów w Japonii, uznając, że była to wina serwisu. W specjalnym oświadczeniu przyznał, że "zamówienia nie dało się zrealizować w jeden dzień", i zwrócił pieniądze poszkodowanym klientom. Pytanie tylko, jak wyszli na tym właściciele Bird Cafe?

Fryzjer, który nie skorzystał na współpracy z Grouponem Fryzjer, który nie skorzystał na współpracy z Grouponem Fot. Marcin Stępień / Agencja Wyborcza.pl

Golenie fryzjera, czyli kilka miesięcy pracy za nic

Przypadek Jarosława Budnego z Łodzi jest powszechnie znany w naszym kraju. Fryzjer naciął się na Groupona, ponieważ dał się namówić na zaoferowanie swoim klientkom strzyżenia, mycia, stylizacji i refleksów za 29 złotych. Nie ustalając limitu chętnych.

Pracownica Groupona powiedziała mu, że zazwyczaj sprzedaje się około 100 takich ofert. Jeżeli będzie miał szczęście, może będzie miał 300. Ostatecznie było ich 1626, mimo prób blokowania oferty przez pechowego fryzjera.

Od każdej klientki Budny dostawał niewiele ponad 10 złotych. Z ledwością starczało to na utrzymanie lokalu, a tymczasem brakowało wolnych terminów dla zwykłych klientek. Pozostawała nadzieja, że ponad 1600 klientek będzie oznaczało spore zyski w przyszłości i niezłą reklamę.

Jak na razie zysków nie widać, a reklamą jest narzekanie na Budnego w internecie. Klientki, którym nie udało się umówić na dogodny termin, zrzucają całą winę na fryzjera. Cóż...

Restauracja, która nie skorzystała na współpracy z Grouponem Restauracja, która nie skorzystała na współpracy z Grouponem fot. theshoulderplayhatch.co.uk

Inna historia o kolacji dla dwojga

Alan Oxlade i jego żona, Wendy, prowadzą pub. Pub nazywa się The Shoulder of Mutton i mieści się w Playhatch. Niedawno zaoferowali przez Groupona posiłek dla dwóch osób za 21,50 funtów. Tak jak w poprzednich przypadkach - co było do przewidzenia - brak limitu zamówień zaowocował wstrząsającą liczbą osób, które skorzystały z okazji. Było ich dokładnie tysiąc i trzy.

Problem w tym, że pub ma tylko 15 stolików i otwarty jest tylko popołudniami. Ponadto, piątki i soboty są z góry zajęte przez stałych bywalców. Tymczasem oferta jest ważna tylko przez trzy miesiące.

Właściciele podejrzewają, że oferta mogła być potraktowana jako niezły prezent świąteczny. Co znaczy, że liczba osób próbujących załapać się na wolny stolik w restauracji w okolicy świąt Bożego Narodzenia może drastycznie wzrosnąć.

Choć Alan Oxlade nie wie jeszcze, jak zrealizować wszystkie zamówienia, nie chce dopuścić do tego, aby klienci byli niezadowoleni. Jak sam mówi:

"Buduję reputację pubu od 12 lat, i nie chcę, aby została zszargana"

Jak na razie udało mu się dogadać z Grouponem w sprawie zwrotu pieniędzy dla klientów, którzy są gotowi zrezygnować z posiłku. Pytanie tylko, co z tymi, którzy uparcie domagają się stolika w pubie? Czas pokaże. Niestety, do świąt coraz bliżej.

Więcej o: