[TOP 5] Największe wpadki tego rządu. Znikający premier, szczery rzecznik, admin1

Bardzo szybko minęło te 100 dni.
Minister Joanna Mucha Minister Joanna Mucha fot. Sławomir Kamiński/ Agencja Wyborcza.pl

Joanna Mucha wpada seriami

Nie przypominamy sobie ministra, który zaliczyłby tyle wpadek w tak krótkim czasie. Pani Minister najpierw deklarowała ignorancję w sprawie sportu, później jej wypowiedź na temat Superpucharu Polski stała się internetowym memem.

Twitt na temat minister Muchy

W końcu zaczęto ją podpuszczać do wyznań o nieistniejących ligach hokeja, a sam milczący dotąd  premier skrytykował happening z bieganiem wokół zamkniętego Stadionu Narodowego.

Całkiem sporo, jak na 100 dni pracy. I choć zdecydowana większość wpadek minister, to wpadki o wybitnie PR-owskim charakterze, obawiamy się, że to ona może pierwsza paść ofiarą spadku poparcia dla rządu. A szkoda, wielu komentatorom będzie jej brakowało.

Najlepsze POLSKIE memy o ACTA. "ACTA wie, że paczysz" [ZOBACZ] >>
Kliknij, by obejrzeć galerię

Grzegorz Żurawski Grzegorz Żurawski fot. Franciszek Mazur/Agencja Wyborcza.pl

Rzecznik Żurawski pierwszy raz mówi prawdę

A propos PR-u. W Ministerstwie Sportu i Turystyki mogło zabraknąć ekspertów, w Ministerstwie Edukacji Narodowej był jeden, wybitny. Dziennikarze Metra odkryli, że Grzegorz Żurawski jest tak dobrym rzecznikiem, że dorabia jako wykładowca i w ramach studiów podyplomowych organizowanych przez PAN uczy młodych adeptów trudnej sztuki bycia ustami polityków.

Problem w tym, że wśród jego nauk znajdowały się takie, które, delikatnie rzecz ujmując, odsłaniały zbyt wiele "tajemnic" zawodowych. A przy okazji sugerowały, że rzecznicy to notoryczni kłamcy. Zdaniem Żurawskiego typowy rzecznik:

Gdy nie wie, co powiedzieć, upuszcza długopis, aby odwrócić uwagę; nosi statystyki, które można zmanipulować na swoją korzyść; nie słucha dziennikarzy; mówi półprawdy; wychodzi z założenia, że w kontaktach z mediami (czyli opinią publiczną) nie chodzi o informowanie, tylko o sprzedanie się z jak najlepszej strony.

Wkrótce po opublikowaniu tych rewelacji przez Metro, dyskredytujący wiarygodność minister Szumilas rzecznik stracił pracę. I za co? Za to, że choć raz powiedział prawdę.

Agnieszka Gołąbek, rzecznik Ministerstwa Zdrowia Agnieszka Gołąbek, rzecznik Ministerstwa Zdrowia fot. youtube.com

A rzeczniczka Gołąbek nie mówi nic

Musimy jednak przyznać, że nie wszyscy rzecznicy kłamią bądź udają, że nie słyszą pytania. Zdarzają się jeszcze chwalebne przykłady cywilnej odwagi. Sytuacje, w których rzecznik wprost mówi, że nie rozumie o co chodzi dziennikarzowi.

Agnieszka Gołąbek, rzeczniczka Ministra Zdrowia udzieliła Michałowi Janczurze bardzo dziwnego wywiadu.

Michał Janczura: Pierwsze pytanie dotyczące domów pomocy społecznej. Dostajemy sygnały natury prawnej. Oni nie wiedzą, które prawo jest dla nich obowiązujące. To wypływające z umów podpisanych z aptekami, które podpisywali po rozstrzygnięciu przetargów, czyli umów związanych z zamówieniami publicznymi, czy te przepisy, ceny wynikające z ustawy refundacyjnej.

Agnieszka Gołąbek: Przepraszam, ale nie rozumiem tego pytania.

Faktycznie, dziennikarz dotknął skomplikowanej materii.

M.J.: Pani rzecznik, dobrze: dom pomocy społecznej ma podpisane umowy z apteką. Rozpisał przetarg, na przykład rok temu, półtora roku temu, pół roku temu, na dostawę leków...

A.G.: Panie Michale...

M.J.: O czym my w ogóle rozmawiamy? To jak ja mam formułować te pytania? No nie wiem. Jest pytanie związane z zakupem leków. Czyli sprawa dotycząca...

A.G.: Na to pytanie jest odpowiedź taka, że oni mają prawo kupować na podstawie recepty w aptece. Leki.

M.J.: OK, to jeżeli jest taka odpowiedź na to pytanie, to OK.

A.G.: Nie, nie, przepraszam. Ja się dzisiaj nie nagram na ten temat, bo po prostu ja nie będę ryzykowała wypowiedzi, które po prostu mogą się... ustalmy w ten sposób, nie czuję się przygotowana do udzielenia odpowiedzi na te pytania, po prostu uważam, że one nie są do nas, nie.. nie... no nie.

Całości tego, krótkiego dość wywiadu można posłuchać tu.

"Przepraszam, nie rozumiem pytania". Kuriozalny wywiad z rzeczniczką Ministerstwa Zdrowia
Nie wypadło to najlepiej. Jakby ministrowi Arłukowiczowi mało było wpadek własnych.
Wojna o ACTA Wojna o ACTA fot. youtube.com

Internetowe igrzyska z ACTA w tle

Spośród wszystkich zabawnych momentów 100 dni drugiej kadencji premiera Tuska, specjalne miejsce należy się wszystkim wpadkom związanym z wprowadzeniem ACTA. I tu naprawdę trudno ocenić, co bawi nas bardziej, żarty z Admina1 i zabezpieczeń stron rządowych, rzecznik Graś tłumaczący, dlaczego strony administracji raptem stały się takie popularne (i nie, wcale nie dlatego, że Kasia Tusk, podlinkowała tatę na blogu), minister Boni drukujący internet, czy afera sandałowa.

To były piękne czasy, internauci pozdrawiają Zbyszka Hołdysa.

Donald Tusk Donald Tusk Fot. Stefan Romanik / Agencja Wyborcza.pl

A Premier Tusk tylko znika i znika

A co na te wszystkie wpadki sam premier? Nie wiemy, gdyż Donald Tusk na te 100 dni zamienił się w znikający punkt. Pierwsze zaginięcie nastąpiło tuż po wyborach, premier nie pokazywał się przez tydzień, ale w końcu obawy obywateli rozwiał rzecznik Graś, który ze stoickim spokojem zapewnił wszystkich, że Donald Tusk zniknął, gdyż był w pracy.

W grudniu, tuż przed wybuchem afery refundacyjnej premier zniknął po raz kolejny. Politycy SLD zadawali dramatyczne pytania "gdzie jest Donald Tusk", ale tym razem odpowiedzi się nie doczekali. Tajemnicę znikającego premiera próbowali rozwikłać redaktorzy Faktoidu.

Gdzie jest premier?

Natomiast naszym zdaniem, w tym wszystkim jest przewrotny cel. Dobrze pamiętamy, jak premier podając skład gabinetu stwierdził, że formuje "rząd zderzaków". I teraz często przebywa w Alpach, albo innych wysokich górach, gdzie z odpowiedniego dystansu ogląda, jak mu się ministrowie zderzają i zderzają. Jak w wesołym miasteczku.

Jak zmieniał sie Donald Tusk? [FOTO] >>
Kliknij, by obejrzeć galerię

Więcej o: