Sobotni marsz KOD wywołał niemałe zamieszanie w mediach. Nikt nie jest pewien, ile osób wzięło w nim udział, a na pewno było ich dużo. Wszyscy liczą i nikt nie może się doliczyć. Policja mówiła na samym początku o 45 tysiącach osób, przy czym nie zamierza podawać dokładniejszych szacunków, bo rotacja uczestników była za duża. Tymczasem Ratusz podał informację o nawet 240 tysiącach ludzi na ulicach miasta. To prawie 200 tysięcy różnicy w szacunkach... Co robić? Specjaliści TVP postanowili sami to policzyć...
I policzyli nader skrupulatnie. I to jak! Rachując dziesiątkami, podali bardzo dokładny wynik - ich zdaniem marsz KOD liczył 45 tys. 200 uczestników. Ta metoda zaskakująco przypominała nam to, co robi Jacek Gmoch w swoich analizach. Zresztą, opierali się na poniższym nagraniu. Jeśli macie pod ręką dwa długopisy, możecie sprawdzić sami:
Poza specjalistami TVP nikt nie był w stanie podać tak dokładnej liczby uczestników. Inni się wykręcają i mówią, że wszystko, co mogą dać, to jedynie przybliżone rachunki...
Uczestników sobotniego marszu liczono różnymi sposobami. Ale trudno nie zauważyć pewnych rzucających się w oczy analogii...
Również szacunki policji wzbudzają pewne wątpliwości
Jak tłumaczyć te rozbieżności?
W proeuropejskim marszu wzięło dużo osób z różnych środowisk politycznych
Ale trzeba przyznać, że tego się po Romanie Giertychu nie spodziewaliśmy
I jak tu nie wierzyć, że ludzie się zmieniają?
Marsz marszem, ale dokładnie o 13.00 prezes PiS, Jarosław Kaczyński, miał swój debiut na Facebooku. Po raz pierwszy odpowiadał za pośrednictwem tej platformy społecznościowej na pytania obywateli. I to dopiero jest wydarzenie!
Są rzeczy ważne i ważniejsze
Ale gdyby znowu miał spaść rating Polski, to już nie wiemy, czy przez to, że sędzia Rzepliński się wypowiadał, czy też z powodu tłumów na ulicach stolicy...