Mieszkańcy Tokio czegoś takiego nie widzieli od ponad 54 lat. Czwartkowy poranek powitał ich białym puchem na ulicach i chodnikach. Meteorolodzy twierdzą, że to aż o miesiąc za wcześnie - standardowo opady śniegu w Tokio rozpoczynają się dopiero pod koniec grudnia.
Nocne opady śniegu spowodowały niemałe zamieszanie w Kraju Kwitnącej Wiśni. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że zima zwyczajnie Japończyków zaskoczyła. Pociągi miały opóźnienia, bo na torach leżały połamane od mrozu gałęzie drzew.
Zużycie energii elektrycznej poszybowało prawie do granic możliwości elektrowni. Wszystko przez to, że nagle zrobiło się bardzo zimno, a mieszkania w Tokio nie mają centralnego ogrzewania. W ruch poszły elektryczne grzejniki i klimatyzatory.
Ze względu na niską temperaturę, śnieg nie topniał od razu, ale zaczął się nawarstwiać. Taką sytuację odnotowano w Tokio pierwszy raz od... 1875 roku. Tego rodzaju dane zbiera Japońska Agencja Meteorologiczna, która śledzi też m.in. postępy w kwitnieniu wiśni i śliw, obserwując konkretne drzewa.
Łączymy się w bólu z Japończykami - sami dobrze wiemy, co to znaczy, kiedy zima zaskakuje drogowców. Ale jak sami widzicie, Tokio stało się jeszcze piękniejsze pod białym puchem.
Meteorolodzy twierdzą, że wszystkiemu winne jest mroźne, arktyczne powietrze, które standardowo utrzymuje się o wiele dalej na północy. Jednak tym razem zawędrowało ono nad Japonię w ramach zjawiska oscylacji arktycznej. Nie bardzo wiadomo, jak długo będzie trwała ta sytuacja, jak również dlaczego w ogóle do niej doszło.
Tokio pod śniegiem - coś pięknego!
Tokio pod śniegiem - coś pięknego!
Tokio pod śniegiem - coś pięknego!
Tokio pod śniegiem - coś pięknego!