Na szczęście nikomu nic się nie stało. Jednak w internecie brawura nie ujdzie Macierewiczowi na sucho. Po rajdzie z Torunia do Warszawy komentarze po wypadku i ''ucieczce'' Macierewicza są bezlitosne.
Dziennikarze sprawdzają, z jaką prędkością musiał jechać kierowca ministra, żeby zdążyć z Torunia do Warszawy w niecałe dwie godziny. Okazuje się, że był lepszy od mistrza świata F1 Lewisa Hamiltona.
''Pan Kazimierz'', kierowca Macierewicza, pędził nie tylko do Warszawy, ale i wcześniej tego samego dnia do Torunia. Otrzymał tam oklaski od ojca Rydzyka za wybitne tempo i dociskanie gazu.
Kolumna samochodów z Macierewiczem wjechała w stojących na czerwonym świetle obywateli. A przynajmniej tak się wydaje, bo za moment może okazać się, że obywatele celowo blokowali przejazd ministra.
Ministrowi nic się nie stało. Jednak do szpitala trafiły trzy osoby, poszkodowane w karambolu.
Policja i prokuratura próbują teraz ustalić, czy to ''Pan Kazimierz'' prowadził samochód z ministrem.
Zaraz po wypadku Antoni Macierewicz przesiadł się do sprawnego samochodu z kolumny i popędził do Warszawy. Ostatecznie jego nieobecność na Gali Człowieka Wolności zostałaby na pewno zauważona i odnotowana.
Tak było.
Virtuti Militari dla Macierewicza, order za Nadzwyczajną Prędkość dla kierowcy, a dla Misiewicza jeszcze jeden za zasługi dla obronności kraju.
Każdy ma jakiś przydomek.