Na osiedlu miejskim Oktiabrskij w Rosji działa klinika dentystyczna, która jest w tak fatalnym stanie, że mogłaby posłużyć bez żadnych przeróbek za scenografię do filmu grozy. Choć z zewnątrz wygląda zupełnie jak pustostan, to jest w pełni działającym oddziałem lokalnego szpitala. Dzięki zgodzie Julii Kalininy prezentujemy zdjęcia z tego miejsca.
Julia Kalinina wybrała się w marcu 2017 roku do dentysty na osiedlu miejskim Oktiabrskij. Kobieta poszła skorzystać z usług publicznej służby zdrowia i udokumentowała swoją wizytę na kilku zdjęciach. Zrobiła tak, bo to, co zobaczyła na miejscu, przeszło jej najśmielsze wyobrażenia. Te fotografie naprawdę mrożą krew w żyłach - nic dziwnego, że szybko zaczęły krążyć w sieci.
Budynek darmowej Kliniki Dentystycznej N2 działającej przy Szpitalu N1 w rejonie lubiereckim na zewnątrz sprawia wrażenie opuszczonego. Tym bardziej abstrakcyjnie wyglądał na miejscu ogonek czekających na swoją kolej pacjentów. Leczy się ich tam na miejscu sprzętem, który prawdopodobnie może mieć nawet 40 lat - podejrzewa Kalinina.
Sypiący się ze ścian tynk, odpadające kafelki, wysłużone przez długie lata narzędzia dentystyczne czy sklejony taśmą fotel zrobiły na kobiecie piorunujące wrażenie. A do tego ta zardzewiała spluwaczka...
Co więcej, na miejscu dostępne są tylko dwa leki - cement stomatologiczny i służąca do znieczulania lidokaina. Cement jest środkiem starej daty i ponoć często wypada z zębów. Co zaś do lidokainy - niektórych ludzi silnie uczula, a reakcja alergiczna może nawet zabić. Toteż pacjenci są zachęcani do przynoszenia własnych leków przeciwbólowych. Publiczna służba zdrowia nie ma ponoć dość pieniędzy, by dostarczyć na miejsce inne potrzebne do leczenia środki - a co dopiero na remont sypiących się ścian.
Mimo że budynek i sprzęt robią bardzo przygnębiające wrażenie, lekarze pracujący na miejscu są prawdziwymi profesjonalistami. Jak dowiedziała się od siedzących w kolejce ludzi Julia Kalinina, wcześniej przez lata pracowali w Moskwie, jednak w związku z ostatnimi reformami w służbie zdrowia zostali przeniesieni właśnie tu. Ponoć robią co w ich mocy, by otoczyć swoich pacjentów jak najbardziej profesjonalną opieką, na jaką ich stać w tak trudnych warunkach.
Budynek, w którym mieści się klinika powstał jeszcze przed rewolucją. Zbudował go dla swoich pracowników właściciel lokalnej fabryki, która produkowała namioty dla wojska. Już wtedy służył jako szpital - od tamtego czasu niewiele się zmieniło.
Wszystko to przeraża tym bardziej, że nie dzieje się na dalekich rubieżach Rosji, a niedaleko stolicy. Leży około 10 km od MKAD, czyli obwodnicy Moskwy. Publikacja zdjęć Julii Kalininy zaowocowała nawet oficjalnym komunikatem, w myśl którego ma zostać podjęty remont generalny - czytamy na stronie ubertsyriamo.ru.