Blady strach padł na Francuzów. Oto polscy politycy zaczęli bojkotować francuskie produkty. Już nie będzie serka camembert na kolację, prawdziwego szampana, czy ratatouille. Jednak jak to często bywa, bojkotować trzeba z głową - nawet kupienie sera "z Turku" nie gwarantuje prawdziwie polskiego produktu.
Do naprawdę odważnych czynów przyznała się na Twitterze posłanka Joanna Lichocka. Oznajmiła wszem i wobec, że od dzisiaj przestaje kupować... francuskie sery. Żegnaj, camembercie. Żegnaj, brie. Od teraz posłanka prawdopodobnie będzie żywiła się tylko bardzo zdrowym korycińskim (zawsze coś). Ale doprawdy - jesteśmy pod wrażeniem wyrzeczenia. Francuscy serowarzy również, ich przemysł niechybnie padnie.
No cóż, nie kupiłam dziś francuskich serów. Pan Macron nie dał mi wyboru. (jutro raczej też nie kupię). ;)
- Joanna Lichocka (@JoannaLichocka) 28 sierpnia 2017
Francuska ambasada już opuściła flagę do połowy masztu. Od czego to wszystko się zaczęło? Oczywiście od prezydenta Francji, Emmanuela Macrona, który śmiał skrytykować Polskę.
Nie tylko nie przyjechał do Warszawy, choć jeździł po innych stolicach europejskich. Skrytykował też nas za podważanie praworządności, "samoizolację" i inne równie niewygodne dla PiS rzeczy. W zamian otrzymał najpierw groźbę bojkotu od posła Mularczyka, a następnie sam bojkot w wykonaniu posłanki Lichockiej.
Za Joanną Lichocką ruszył cały naród (zwłaszcza na Twitterze). Jedni oznajmili, że od tej pory nie będą się wybierać na ulicę Francuską (zwłaszcza tę warszawską, ale pewnie na inne Francuskie też nie powinno się teraz chodzić). Inni - że to koniec francuskiego wina i szampana, od teraz tylko polska wódka i czeskie piwo.
Joanna Lichocka nie poprzestała jednak na samych deklaracjach. Nie tylko oznajmiła, że NIE KUPIŁA francuskiego sera, ale też w ramach bojkotu wsparła nasz, polski przemysł. Niestety - miała pecha.
Wróciłam ze sklepu;) (Turek jest po drodze do Kalisza) ;) pic.twitter.com/AZkaOo8wTX
- Joanna Lichocka (@JoannaLichocka) 30 sierpnia 2017
To, że coś "wygląda" jak polski produkt, nie znaczy wcale, że jest w 100 proc. polskie. Kto jak kto, ale osoby, które wszędzie dopatrują się wpływów obcych państw, powinien coś takiego przewidzieć. Serek "naTurek" z miejscowością o tej cudnej nazwie nie ma zbyt wiele wspólnego. Jasne, produkcja rzeczywiście odbywa się w Turku. Ale uwaga!
Sama Mleczarnia Turek należy do międzynarodowej grupy z branży rolno-spożywczej SAVENCIA. A SAVENCIA do kogo należy? Oj, do Francuzów.
Bojkot to trudna sprawa. Ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
Tak zaczyna się upadek Francji - Francja umiera na naszych oczach przez sery. Sery Joanny Lichockiej.
Ale spokojnie, na szczęście Emmanuel Macron to znana naszym politykom opcja niemiecka. Trzeba z nim rozmawiać ostro, bez pardonu.
Nasze stosunki z Francją pozostają napięte już od pewnego czasu. Macron nie ma o Polsce najlepszego zdania.
A przecież Francuzi powinni być nam wdzięczni - to dzięki nam wiedzą w ogóle, jak posługiwać się tak skomplikowanymi sztućcami, jak widelec.