Mimo zakazów, wszedł do zamkniętego od lat zamku. W środku czekały go skarby

Chateau Astremoine ma bogatą historię. Pierwsze zabudowania w tym miejscu pojawiły się jeszcze w XII w. - pisze na swoim blogu Tsx, autor zdjęć, który zajmuje się eksploracją miejską. To oznacza, że szuka opuszczonych miejsc i fotografuje je, by ocalić przed zapomnieniem i dewastacją. Czego zatem możemy się od niego dowiedzieć o tym porzuconym kompleksie?

Zamek powstał dzięki wpływowemu rycerzowi. Posiadłość przez następne lata przechodziła z rąk do rąk - następnych rycerzy, baronów, wpływowych lordów a nawet generałów króla Francji. Każdy z nich coś zmieniał we wnętrzu budynku.

Obecny wystrój i organizacja budowli pochodzi z XIX wieku. Nim został wyłączony z publicznego użytku, znajdował się tam szpital. Firma, która nim zarządzała zdecydowała się zamknąć zamek w 2007 roku. Powody nie są dokładnie znane - tyle z historii miejsca możemy przeczytać na stronie Urbex 13.

Dlaczego brak bardziej dokładnych szczegółów w tekście autora? Odpowiedź jest prosta.

Pochodzący z Marsylii Tsx zdecydował się na wycieczkę do Chateau Astremoine, bo zajmuje się eksploracją miejską, popularnie nazywaną ''urbex''. Właśnie tak też nazwał swoją stronę internetową - Urbex 13.

Tam pojawiają się zdjęcia z jego licznych wypraw w miejsca niedostępne dla ludzi i ogólne opisy trudności z nimi związanych. Ale nie liczcie na to, że znajdziecie tam dokładne adresy, czy lokalizacje miejsc, które odwiedził. To byłoby niezgodne z duchem samego urbexu, którego popularne hasło brzmi ''zabierz tylko zdjęcia, zostaw tylko ślady stóp''.

Ludzie uprawiający eksplorację miejską chcą uchronić miejsca, które odwiedzają przed dewastacją. W grę nie wchodzi żadne wyłamywanie drzwi, czy wybijanie szyb.

Czego zatem jeszcze mogliśmy dowiedzieć się od Tsx? Dostęp do zamku nie był trudny, miał jednak on duży problem z zaparkowaniem samochodu. Niedaleko nie ma żadnego parkingu ani nawet bezpośredniego dostępu do drogi. Kiedy udało się rozwiać ten problem, okazało się, że miejsce nawiedzili grafficiarze, co odebrało kompleksowi sporo uroku.

Warto podkreślić, że we wnętrzach zachowało się wiele zachwycających detali. Sztukateria ciągle się trzyma na ścianach i ciągle cieszy oko. Niektóre z pokojów są w dalszym ciągu wyjątkowo urokliwe.

Szczególną uwagę miejskiego eksploratora zwróciły dekoracyjne okna - te mozaiki wręcz zapierają dech w piersiach. Mają tyle pięknych kolorowych szczegółów, że aż żal, że nikt ich więcej nie może oglądać.

Drewniana klatka schodowa również zachowała się w dobrym stanie.

Najbardziej zachwycający jednak jest misternie zdobiony sufit. Niestety jego elementy zostały rozkradzione, podobnie jak zdobienia kominków. Jednak mimo licznych uszczerbków, historyczna część kompleksu zdaniem Tsx ciągle jest elegancka i przyjemna dla oka.

Eksploratorzy miejscy podobni do Tsx muszą się liczyć z dużym ryzykiem. Każda wyprawa do opuszczonych miejsc, takich jak zamki, forty, kanały, poligony czy fabryki zawsze łączy się z dużym niebezpieczeństwem. Nigdy nie można być pewnym, czy nic nie spadnie na głowę albo czy podłoga akurat nie zawali się pod nogami. Nigdy też nie wiadomo, czy w powietrzu nie unoszą się żadne szkodliwe substancje lub też, czy budynek nie ma już jakichś lokatorów, wrogo nastawionych do obcych przybyszów.

Możliwe są też spotkania z władzami porządkowymi, które mogą być bardzo niezadowolone z tego, że ktoś naruszył zakaz wstępu. Dlatego często radzi się, by nigdy nie zabierać ze sobą żadnej broni białej typu nóż myśliwski, a raczej poręczny scyzoryk. Warto też zadbać o towarzystwo na taką wyprawę na wypadek, gdyby stać się miało coś złego. Poza wygodnym obuwiem i aparatem warto też zadbać o dobrą latarkę.

Eksploracje miejskie stają się coraz popularniejsze na całym świecie, a informacji na temat takich eskapad już nie jest trudno znaleźć. Nas niemniej najbardziej cieszą ich piękne efekty w postaci niezwykłych zdjęć.

Nie wszyscy mają na tyle dużo odwagi, żeby wybierać się do opuszczonych budynków, w których może na nich czekać sporo niebezpiecznych niespodzianek. 

Dzięki uporowi miejskich eksploratorów możemy zajrzeć do miejsc, których samodzielnie prawdopodobnie nikt z nas nie chciałby zwiedzać bez zabezpieczeń.