Od kiedy pamięta, Arielle fascynowały opuszczone miejsca. Zrobiła niezliczone zdjęcia wyludnionych domów, szpitali, szkół, a nawet bunkra. Ale nigdy nie była w tak niezwykłym miejscu jak baza wojskowa w Glasgow w stanie Montana.
Zbudowana w czasie zimnej wojny i niedługo potem opuszczona baza, miała pomieścić 10 tysięcy żołnierzy i ich rodzin.
Po zakończeniu zimnej wojny baza przestała być jednak potrzebna, a miejsce zaczęło przyciągać kłopoty: stowarzyszenia mieszkaniowe próbowały przejąć bazę, która z czasem stała się schronieniem dla okolicznych bezdomnych.
Od zamknięcia bazy w latach 60. kilku deweloperów próbowało w jakiś sposób zagospodarować to miejsce. Najwyraźniej nie był to najlepszy pomysł, ponieważ w większości zbankrutowali.
Baza należy obecnie do Boeinga, który na pasach startowych co jakiś czas testuje swój sprzęt. Firma bardzo poważnie podchodzi do bezpieczeństwa, dlatego w czasie testów Arielle była pod stałą kontrola i musiała trzymać się z daleka od stref zagrożenia.
Artystkę szczególnie fascynował szpital. Odwiedzała go wielokrotnie, chcąc zrobić zdjęcia w równych porach dnia i roku. Sam szpital był używany tylko przez około 7 lat, potem popadł w ruinę, tak jak reszta bazy.
Pierwszy raz Arielle wybrała się do niego przed północą, chcąc wykorzystać wyjątkowe warunki pogodowe - część nieba była przysłonięta przez burzowe chmury, a drugą część zdobił księżyc w pełni.
Spacerując po ciemnym i zniszczonym szpitalu, z migotliwą poświatą burzy i komórką jako jedynymi źródłami światła - Arielle czuła się zupełnie jak bohaterka horroru.
Kolejna wyprawa była znacznie przyjemniejsza i mniej klimatyczna. Arielle po raz drugi zbadała to miejsce w ciągu dnia, z kilkorgiem przyjaciół i ludźmi, którzy podawali się za właścicieli działki, a tak naprawdę byli bezdomnymi. Mimo światła słonecznego, szpital wciąż robił nieco upiorne wrażenie.
Wyprawy były trochę przerażające, ale Arielle jest (słusznie) zadowolona z efektów, które za jej zgodą publikujemy.
W sąsiedztwie bazy powstało też miasteczko St. Marie. Mieszkali w nim pracownicy i ich rodziny. Teraz, tak jak baza, jest miastem duchów - liczba mieszkańców z 8 tysięcy zmniejszyła się do 190 osób. Ponoć niektórzy przyjeżdżają tam na wakacje.
Mieszkańcy pobliskiej miejscowości przyznają, że miasteczko i baza przypominają trochę 'małą Bośnię', ale bardzo cenią sobie spokój i ciszę. Podobno da się przyzwyczaić i zachwycić tym niezwykłym klimatem.
Zniszczone, ciemne korytarze z nielicznymi plamami światła wyglądają upiornie o każdej porze dnia i nocy. Można się tylko domyślać, co robiły w tym miejscu osoby, które nielegalnie tam przebywały przez te lata.
Uroczy akcent pośród zniszczenia: brakuje szyb, materaców i innych elementów wyposażenia, ale zachowały się koronkowe serduszka z kokardkami. Jak niewiele potrzeba, by nadać miejscu domowy charakter.
To miejsce jest już mniej przytulne. Pozbawione materaca łóżko wygląda niepokojąco, podkreśla ruinę szpitala i trochę dziwi - dlaczego akurat ten element wyposażenia pozostał na miejscu?
To zdjęcie szczególnie wygląda jak kadr z horroru, łatwo można sobie wyobrazić szalonego lekarza, który ćwiartuje na tym stole operacyjnym swoje ofiary. W takiej scenerii nawet lampa wygląda jak narzędzie tortur.
Pokój na jednym z niewielu kolorowych zdjęć prezentuje się zaskakująco przytulnie dzięki częściowo zachowanym żółtym roletom i roślinom, które widać przez okno. Chyba nie ma widoku, którego natura nie zdołałaby upiększyć.
Kolejne zaskakujące odkrycie: zachował się papier toaletowy! I to nawet na wieszaku.
Nasycenie czerwieni niesamowicie kontrastuje z wyjątkowo zniszczonymi ścianami. Najwyraźniej któryś z chwilowych lokatorów nie jest fanem tego koloru.
Trudno byłoby dojrzeć resztki liter, które pozostały po napisie na murze, gdyby nie podpis artystki. Tylko niektóre sprzęty w salach sugerują, jakie było niegdyś przeznaczenie tego zrujnowanego budynku.
Nienadzwyczajny w gruncie rzeczy widok: drzewa, krzaki, jednopiętrowe budynki i samochód, wydaje się wręcz śliczny w porównaniu ze zniszczonym pomieszczeniem. Na pierwszy rzut oka wygląda trochę jak obraz, który nikomu nie był potrzebny i wisi niezmiennie od ponad pięćdziesięciu lat.
Puszka sucharów wojskowych z 1963 roku - pycha! Całkiem prawdopodobne, że wciąż nadaje się do jedzenia, ale chętnych do spróbowania raczej nie znajdziemy.
Kolejna gotowa scenografia do horroru. Łóżka ginekologiczne z definicji wyglądają nieprzyjemnie, ale ten egzemplarz przebija wszystkie inne.
Kostnica nie musi być zniszczona, żeby wyglądała strasznie, więc ta jest podwójnie straszna.
Piękne zdjęcie porażającego brzydotą miejsca. Szpital wojskowy w opuszczonej od lat 60. bazy wojskowej dzięki zdjęciom Arielle Galston wygląda fascynująco i tajemniczo.
Piękne zdjęcie porażającego brzydotą miejsca. Szpital wojskowy w opuszczonej od lat 60. bazy wojskowej dzięki zdjęciom Arielle Galston wygląda fascynująco i tajemniczo.
Piękne zdjęcie porażającego brzydotą miejsca. Szpital wojskowy w opuszczonej od lat 60. bazy wojskowej dzięki zdjęciom Arielle Galston wygląda fascynująco i tajemniczo.