Pudding w Wielkiej Brytanii jest potrawą, której nie może zabraknąć na świątecznym stole. To coś na miarę polskiego karpia albo makowca, typowa, tradycyjna bożonarodzeniowa potrawa.
I zdaje się, że angielska królowa wie o tym doskonale. A świadczyć ma o tym fakt, że w tym roku Elżbieta II postanowiła sprezentować wszystkim swoim 1500 pracownikom taki właśnie podarunek. Pytanie tylko, czy kupiony w Tesco smakołyk to odpowiedni prezent na taką okazję. I to od takiej osoby...
Okazuje się, że tradycję rozdawania puddingów rozpoczął dziadek królowej Elżbiety, król Jerzy V. Tyle tylko, że miał to być wtedy po prostu miły upominek.
Queen gives all 1500 Buckingham Palace employees a Tesco Christmas pudding https://t.co/YoJLhWJS8n pic.twitter.com/TFP4uqU8xQ
- CTLive (@CTLiveinfo) 15 grudnia 2017
W ostatnich latach osoby pracujące dla rodziny królewskiej mogły liczyć na bożonarodzeniowe puddingi z Harrodsa lub Fortnum & Mason, czyli oficjalnych sklepów królewskich. Zdaje się, że w tym roku ktoś postanowił mocno zaoszczędzić i zrobić zakupy w popularnej na Wyspach sieciówce. Na każdy pudding rodzina królewska miała wydać AŻ osiem funtów.
Jak podaje The Independent, do każdego puddingu dołączona ma być kartka z życzeniami.
Na szczęście pudding z Tesco to tylko jeden z kilku prezentów świątecznych, jakie otrzymają pracownicy. Ci, którzy pracują powyżej roku, prócz puddingu mogą liczyć na dodatkowy prezent. Już w marcu, żeby uniknąć rozczarowań, każdy pracownik otrzymuje do wypełnienia krótką ankietę, w której deklaruje, jaki prezent świąteczny interesowałby go najbardziej. Wybór nie jest obłędny, królowa swoim pracownikom proponuje książkę lub "podarunek", oraz bon zakupowy. Wartość bonów wzrasta wraz z wypracowanymi latami. Prezenty królowa wręcza własnoręcznie.
Jeśli jednak ktoś pracuje poniżej roku, nie dostanie od królowej nic.