Informacje, które wypływają poza granice Korei Północnej, są zazwyczaj mocno filtrowane i dokładnie sprawdzane. Ale nie tylko. Nawet życie mieszkańców tego kraju jest ściśle lustrowane. Kontroli podlega zaś niemal wszystko, od tego, jaki obraz widzą za oknem, po czytane przez nich lektury i docierające do nich wiadomości.
I mimo że dzielą ich od nas tysiące kilometrów, to przecież tacy sami ludzie jak my, ze swoim życiem codziennym, problemami czy przyjemnościami. Aby to udowodnić, staraliśmy się odnaleźć zdjęcia, które choć trochę przybliżą nam życie mieszkańców Korei. Takie, które może choć trochę uchylą rąbka tajemnicy, nie będą idealnie skrojoną, przepuszczoną przez cenzurę pocztówką.
Korea Północna to kraj, do którego nie można tak po prostu przyjechać i go zwiedzić. Rocznie wpuszcza się tam tylko kilka tysięcy turystów, a ich pobyt jest dokładnie zaplanowany. Każda grupa przyjezdnych ma swoich opiekunów, którzy towarzyszą im cały czas i pilnują, co zobaczą. A zobaczyć mogą tylko to, na co im się pozwoli. Kontrolowane są również rzadkie chwile kontaktów z mieszkańcami Korei - można się więc tylko domyślać, jak naprawdę wygląda ich codzienne życie. Bo co można zobaczyć na ulicach Korei Północnej?
Są strategicznie zapełniane propagandowymi plakatami przedstawiającymi ukochanych przywódców kraju oraz przodowników pracy, propagującymi propaństwowe hasła i zachowania. Krajobraz dopełniają naścienne malowidła, mozaiki oraz monumentalne posągi. Rozmachu tych prac pewnie nie oddają w pełni zdjęcia zrobione przez turystów. Ale trzeba przyznać jedno: robią wrażenie - niekoniecznie dobre.
O tym, że Korea ma swoje metro, świat nie wiedział bardzo długo. W pewnym momencie pojawiły się w sieci pierwsze zdjęcia, jednak mało kto dowierzał, że wszystko tak właśnie tam wygląda. Przypuszczano, że są one jednym z elementów dokładnie zaplanowanej propagandy.
Aby zobaczyć jak faktycznie wygląda koreańskie metro, potrzeba było turystów, a tych wpuszczono do niego dopiero dwa lata temu. Co więcej, dziś nawet zachęca się ich do fotografowania poszczególnych stacji i kolejki.
Dzięki temu wiemy, że podróżujących kolejką pasażerów raczy się patriotyczną, puszczaną z głośników w wagonach muzyką. Stacje metra noszą nazwy stworzone z komunistycznych haseł, a na ich ścianach widnieją wizerunki przywódców.
Koreańska propaganda opiera się na ideologii Dżucze - sformułowanej przez Kim Ir Sena doktrynie politycznej. Mówiąc w dużym skrócie: przyświecają jej naczelne zasady, takie jak nieuleganie zewnętrznym naciskom politycznym, odrzucenie obcych wzorców ideologicznych nieuwzględniających lokalnych tradycji, samodzielność ekonomiczna kraju i obrona kraju.
Jak wdrażana jest w życie? Jest na to kilka metod - czasem wysocy dygnitarze partyjni i państwowi jadą osobiście doświadczyć tych samych trudów i znojów, co zwykli mieszkańcy kraju. W fabrykach i przedsiębiorstwach przemysłowych wysoka kadra pracuje niekiedy bezpośrednio przy robotnikach wykonujących produkty według ich projektów. I nie zapominajmy o środkach masowego przekazu - upubliczniane treści są starannie dobierane.
W praktyce oznacza to między innymi, że północnokoreańskie media są jedynymi z najbardziej kontrolowanych na świecie. Choć konstytucja teoretycznie gwarantuje wolność słowa i prasy, to jednak mieszkańcy Korei Północnej nie usłyszą w telewizji ani nie przeczytają w gazetach niczego, co nie byłoby pochwałą ich ojczyzny i wielkich przywódców. Ograniczony jest także dostęp do internetu. Z tego korzystać mogą właściwie tylko zagraniczni turyści, w dodatku za pośrednictwem kafejek internetowych.
W ostatnich latach zasady robienia zdjęć przez turystów w Korei Północnej zostały bardzo złagodzone. Formalnie obowiązują tylko ogólne reguły, jak zakaz fotografowania niedokończonych budynków czy umundurowanych wojskowych. Ale w praktyce za ''turystyczną'' fotografię, nawet łamiącą zasady, turyście nie grozi nic, prócz skasowania samego zdjęcia - tak przynajmniej możemy przeczytać na blogu Emila Truszkowskiego ''Pozdro z KRLD'', który Koreę Północną zna jak własną kieszeń.
W Korei niedozwolone jest publikowanie i posiadanie materiałów, które wydane zostały przez zagraniczne media. W kraju nie ma też czegoś takiego, jak media prywatne. Wszelkie pisma wydawane są przez państwo, w stolicy kraju Pjongjangu.
Mieszkańcy Korei wybierać mogą spośród około 12 tygodników i 20 dzienników. Do ich dyspozycji oddawane są takie tytuły jak ''Gazeta Robotników'' czy wydawana po angielsku ''The Pjongjang Times''.
Każdy, kto chce zwiedzić Koreę Północną, musi liczyć się z wieloma zakazami i obostrzeniami. Na miejscu dostanie swojego przewodnika, który pozwoli mu zobaczyć tylko to, co jest do pokazania. Ale na szczegółową kontrolę trzeba być przygotowanym już przy przekraczaniu granicy. Nie jest to oczywiście rutynowa kontrola, jakich wiele przy wchodzeniu na terytorium nowego państwa.
Turyści chcący dostać się do Korei Północnej są szczegółowo przeszukiwani. Do kraju nie można wwozić wielu rzeczy, komputery są dokładnie sprawdzane, a aparaty z lokalizacją zdjęć za pomocą GPS mogą nastręczyć turyście wielu problemów.
Czego nie można wwozić do Korei Północnej? Między innymi południowokoreańskich filmów. Właściwie najlepiej nie wwozić tam filmów żadnych, bo znacznie wydłuży to kontrolę celną. Szczególnie zakazaną produkcją jest komedia ''Wywiad ze Słońcem Narodu''.
W stolicy kraju, Pjongjang, znaleźć można dwa rodzaje sklepów - dla turystów i dla miejscowych. Do tych drugich przyjezdni nie mają wstępu i oczywiście nie można ich fotografować.
Wszyscy mieszkańcy Pjongjang noszą na piersi specjalny znaczek z profilami Wielkich Przywódców. Mieszkańcy stolicy to ludzie wyróżnieni przez Partię - nie każdy ma prawo tu mieszkać.
Życie w stolicy upływa w ciszy i w pracowitym zaangażowaniu. Jest czysto i bezpiecznie (zgodnie z opowieściami opiekunów, w kraju nie ma więzień ani aresztów, bo nikt nie popełnia przestępstw). Turyści rzeczywiście są w Pjongjang bezpieczni, dopóki nie zrobią czegoś wbrew zasadom określonym przez ''opiekunów''.
W całym tym ''idealnym'' świecie pozostaje jednak miejsce dla jego mieszkańców. Mają swoje życia, a w nich nie tylko reżim i kontrole, ale też małe przyjemności.
Suknie ślubne panien młodych z Korei Północnej mimo że raczej w niczym nie przypominają naszych, mogą zachwycać.
Takie zdjęcie raczej nie spodobałoby się przywódcom Korei Północnej. Wszak nie po to kreują swój kraj na idyllę, by ktokolwiek oglądał jego znudzonych, zmęczonych mieszkańców.
Dzieci w szkołach w Korei Północnej noszą specjalne mundurki, a ich edukacja jest oczywiście ściśle kontrolowana. Jednak to przecież tylko dzieci, a te najłatwiej przyłapać choćby na znudzeniu lekcją.
Edukacja w Korei Północnej jest teoretycznie darmowa. Teoretycznie, bo rodzice niby nie płacą za szkołę dla swoich pociech, ale nagminnie upominani są o składanie darów dla placówek.
Korea Północna to nie tylko stolica kraju, ale też inne miasta i wsie. A tam nie jest już tak idealnie i bogato.
Życie mieszkańców wsi raczej nie przypomina tego, jakie starają się nam pokazać koreańscy przywódcy. Nie ma tu idealnie wysprzątanych ulic i marmurów.
Mimo wszystko, nawet wieś wygląda na zdjęciach jak wyrysowana od linijki.
Informacje, jakie wypływają poza granice Korei są dokładnie filtrowane. Społeczeństwo ukazywane jest tam jako idealne, żyjące w idealnych warunkach, w idealnym miejscu.
Mimo że Korea w pewien sposób odcięta jest od świata, podróż do niej może okazać się dla turysty niezapomnianym i wyjątkowym przeżyciem.