Stercząca blond grzywa to znak rozpoznawczy Donalda Trumpa. Wiele było z niej żartów, niejeden człowiek, czy to dla dowcipu, czy całkiem na poważnie, stylizował się na znanego przywódcę.
Jest jednak pewien mały problem. Bujna blond czupryna nie do końca jest prawdziwa. I tak, wiemy, nie ma nic złego w łysinie. Pytanie tylko, po co ją ukrywać?
A zdaje się, że Donald Trump ukrywa swoją zawzięcie. Ani myśli zmieniać wizerunku. Nawet, kiedy co chwila świat dostaje dowody na to małe oszustwo.
I tak ostatnio pojawiło się pewne nagranie. Samolot, prezydent, dziesiątki kamer i aparatów. Dzień jak co dzień w życiu przywódcy wielkiego państwa. Jednak tym razem coś poszło nie tak. Tym razem wiał wiatr. Wiatr był dość silny. Wiatr targał ubranie, zapierał dech, zrywał włosy z głowy.
Ludzie, którzy widzieli nagranie, szybko wychwycili łysinkę. Film zaczął krążyć w sieci, jako kolejny już dowód na Donalda Trumpa problem z włosami. Bo fakty są takie, że nie od dziś poddaje się w wątpliwość to, jak mężczyzna w rzeczywistości wygląda.
Po sieci krąży choćby takie nagranie:
It makes sense. This is what happened on Fallon way back when. It's no secret that his hair is an enormous comb-over. pic.twitter.com/2UiAJ55FAw
- Disco Stu (@discostu) 7 lutego 2018
Wygląda bardzo realistycznie. Ale stop! To wcale nieprawda! Wizyta w talk show wyglądała całkiem inaczej:
Sam Donald Trump nieraz już udowadniał, że jego włosy są... jego. Mierzwił je w czasie wystąpień, pozwalał innym czochrać... I co? I nic! Za każdym razem pozostawały na miejscu.
Może więc film to kolejny fotomontaż? A może całkiem nowy problem? A jeśli teoria o noszeniu zaczeski albo peruki jest prawdziwa?
Nieważne! Każdy może być łysy! Niektórym z łysiną naprawdę do twarzy. Wystarczy tylko się z nią pogodzić i nosić dumnie. I wszystko będzie w jak najlepszym porządku!
A gdyby ktoś jeszcze tego nie wiedział, Donaldowi Trumpowi bardzo zależy na wizerunku. I nie pierwszy to raz, kiedy wiatr staje mu na przeszkodzie. W ostatnie wakacje okazało się na przykład, jak to możliwe, że jego krawat (prawie) zawsze tak idealnie przylega do koszuli.
Kiedy w sierpniu Donald Trump wysiadał z samolotu, wiatr podwiał mu czerwony krawat. Wtedy też można było zobaczyć kawałki taśmy klejącej z tyłu ''zwisu męskiego ozdobnego''. Fotografowi obecnemu na miejscu udało się ten widok uchwycić na zdjęciu.
Kawałek taśmy w tym miejscu ma zapewne zapobiec nieeleganckiemu rozwarstwianiu się krawata. Zazwyczaj używa się do tego spinki, która pomaga też zapobiec sytuacjom takim, jak ta, w których prezydent wygląda mało prezydencko.
A co na to zasady savoir vivre? Eksperci są podzieleni. Jedni zalecają noszenie dyskretnych spinek do krawata, inni - kategorycznie odradzają takie ozdoby. W Stanach Zjednoczonych jest to popularny dodatek do męskiej garderoby, ale nie ma jednoznacznego zalecenia, kiedy należy ich używać. Jesteśmy jednak pewni, że taśma klejąca jest jeszcze mniej estetyczna, niż nawet najbardziej dyskretna spinka...