Fotograf Amos Chapple odwiedził jedno z najzimniejszych miejsc na ziemi - Republikę Sacha. Ze swojej wyprawy przywiózł zdjęcia trzech poznanych tam osób. Wszystkie je łączy nie tylko życie w miejscu, gdzie temperatura spada do -60 stopni Celsjusza, ale też praca na świeżym powietrzu.
Pasterz, sprzedawczyni i mężczyzna pracujący przy rozbiórce budynków - wszyscy, niezależnie od pogody i pory roku, od świtu do zmierzchu zmagają się z codziennymi obowiązkami i mrozem. Jednak nie narzekają na trudne warunki. Każde z nich docenia swoją pracę i miejsce, w którym żyje.
Republika Sacha, zwana także Jakucją, położona jest we wschodniej części Syberii. Jest też jedną z największych powierzchniowo jednostek terytorialnych na świecie (zajmuje teren 3 078 125,1 kilometrów kwadratowych!) i wchodzi w skład Federacji Rosyjskiej.
To, co najbardziej charakteryzuje tą krainę, to panujące tam warunki atmosferyczne. Przeważająca część kraju położona jest na wiecznej zmarzlinie. Temperatura w niektórych miejscach sięga latem nawet 40 stopni, by zimą spaść do ponad -60. stopni Celsjusza. Oznacza to tyle, że amplituda temperatur w tym miejscu osiąga aż 100 stopni Celsjusza!
Jednym z bohaterów reportażu ''The coldest people on Earth'' (''Najzimniejsi ludzie na Ziemi''), który Amos Chapple przygotował dla Radia Wolna Europa, jest pasterz reniferów Grisza Zamjatin.
Swoje stado, składające się z czterdziestu zwierząt, Grisza trzyma kilka kilometrów od wioski Topolinoje na Syberii. Dostać się tam można jedynie przy pomocy sań bądź skuterem, nie znajdziemy tu bowiem utwardzonych i odśnieżonych ulic czy kolei. Jedną z dróg jest za to rzeka Tompo, i to po niej, zamarzniętej przez ponad połowę roku, najłatwiej jest się przemieszczać.
Grisza należy do Ewenków - ludzi-koczowników, silnie duchowo związanych ze swoimi zwierzętami. Syberię zamieszkują od czasów prehistorycznych. Tam też zajmują się hodowlą reniferów, myślistwem i rybołówstwem. I choć przez wieki wiele się w ich tradycjach zmieniło (dawniej na przykład wyznawali szamanizm, dziś w przeważającej większości są prawosławni), to nadal zachowują pewne zwyczaje.
I tak na przykład Grisza żyje w odosobnieniu, razem ze stadem reniferów. Na jego osadę składają się dwa namioty - w jednym z nich mieszka, drugi służy mu jako garaż dla skutera.
Grisza sypia na legowisku ze skór reniferów. W namiocie ma metalowy piecyk, na którym gotuje i piecze mięso upolowanych przez siebie zwierząt. Kiedy jego gościem był Amos Chapple, pasterz przygotował dla niego posiłek z dzikiej owcy i smażone na margarynie nerki łosia.
Mimo naprawdę ciężkich warunków, dotkliwego zimna i siarczystych mrozów, Grisza zdecydowanie woli zimę niż lato. Kiedy jest ciepło przeszkadzają mu owady i deszcz, a zwierzęta chorują.
Kiedy Amos Chapple gościł w obozowisku Griszy, w namiocie panował potworny bałagan. Winę za to mężczyzna zrzucał na... kilkutygodniową nieobecność żony.
Tymczasem fakt, że Grisza nie widział się z żoną od kilku tygodni, nie jest u Ewenków niczym dziwnym. Wedle tradycji mężczyźni są bardzo powściągliwi i właściwie nie rozmawiają ze swoimi wybrankami. Komunikują się jedynie w podstawowych kwestiach dotyczących wspólnego życia i prowadzenia gospodarstwa domowego.
Zbytnia zażyłość i wylewność traktowana jest jako ujma na honorze mężczyzny. I mimo że małżonkowie pozostają ze sobą w dość chłodnych relacjach, a w domu rządzi mężczyzna, to kobieta nie musi obawiać się z jego strony braku szacunku - mężowie nie mają prawa krytykować i obrzucać swoich żon obelgami.
Sona Ugurczijewa od piętnastu lat pracuje jako sprzedawczyni na rynku w Jakucku. Niestraszne są jej siarczyste mrozy (w ciągu dnia zimą jest to średnio -38 stopni Celsjusza). Codziennie, siedem dni w tygodniu, cierpliwie wyczekuje klientów na swoim stoisku z rybami.
Kobieta nie urodziła się w Jakucku. Do zimnego miasta przybyła w 1993 roku z Inguszetii. Stosunkowo ciepły Kaukaz pozostawiła dla miejsca, w którym ziemia wiecznie jest zmarznięta, domy buduje się na drewnianych palach, a temperatura nierzadko spada do -60 stopni.
Rynek chłopski, na którym Sonia sprzedaje ryby, to 50-metrowy korytarz w samym centrum miasta Jakucka. Znaleźć można tam towary mrożone - różnorodne ryby z jakuckich jezior i rzek, ale też mięsa - wołowe, z renifera czy zająca. To ostatnie najlepiej smakuje podobno pieczone w sosie śmietanowym.
Stoiska otwarte są dla klientów przez cały dzień, od godziny siódmej rano, do dziewiętnastej.
Jak przeżyć i pracować w miejscu, w którym bez przerwy panuje prawdziwie siarczysty mróz? Na co dzień Sonia nosi na sobie trzy swetry, kurtkę, grube wełniane rękawice i filcowe buty. I choć stara się na siebie uważać, przyznaje, że bywa w Jakucku niebezpiecznie.
Raz na przykład poważnie ucierpiała na mrozie. Temperatura spadła wtedy do -58 stopni Celsjusza, ale świeciło słońce i nie było wiatru. W taką pogodę łatwo źle oszacować zimno. Tego dnia Sonia odmroziła sobie policzki.
Mimo że warunki pracy i życie w Jakucku nie należą do łatwych, Sonia wcale nie zamierza wracać do Inguszetii.
- opowiadała fotografowi.
Zimą średnia temperatura w ciągu dnia w jakucku to -38 stopni Celsjusza. Rekord, jaki odnotowano tam w 1891 roku wynosił prawie dwa razy tyle, czyli dokładnie -64,4 stopnie Celsjusza!
Latem mieszkańcy miasta też raczej nie mogą liczyć na upały. Średnia temperatura w najcieplejszym miesiącu - lipcu - to tylko 19,5 stopnia Celsjusza.
Praca Tolika Jusipowa nie należy do prostych, wymaga bowiem od niego ciągłego wysiłku fizycznego. Przez większość dni w roku, ziemia w Jakucji jest zamarznięta, jednak latem mróz odpuszcza, a ziemia staje się tak miękka, że zapadają się w niej budynki. Ściany pękają, a domy stają się niebezpiecznymi ruinami. I właśnie wtedy do akcji wkracza Tolik ze swoją ekipą.
Drewno, z którego budowane są domy, często można odzyskać i sprzedać, na przykład pod kolejną budowę. I właśnie tym zajmuje się Tolik - rozbiera zniszczone domy i stara się znaleźć jak najwięcej cennego jeszcze materiału.
Pracę przy rozbiórce domów Tolik rozpoczął w wieku osiemnastu lat. Od tego czasu, bez względu na pogodę, jeździ po Jakucji (miasta dzielą tu od siebie setki, a nawet tysiące kilometrów) ze swoim zespołem.
Jak sam przyznaje, w jego zawodzie najważniejsze są rękawice. Mężczyzna pracuje od świtu, do zmierzchu, często w siarczystym mrozie. To, co musi chronić najbardziej, to ręce, a nie trudno o odmrożenia, zwłaszcza gdy dodatkowo co chwila trzymasz w dłoni metalowe narzędzia.
Czy jest mu ciężko? Tolik stara się o tym raczej nie myśleć.
- opowiadał Amosowi Chapple.
Domy rozpadają się w Jakucji z powodu zmiany temperatur. Ten ewakuowano w 2017 roku.
Wszystkie zdjęcia w galerii przedstawione zostały za zgodą autora. Pierwotnie publikowane były na stronie Radia Wolna Europa, w fotoreportażu ''The Coldest People on Earth''. Tam też odnaleźć można oryginalne historie trójki bohaterów przedstawionych przez nas bohaterów.
Więcej zdjęć Amosa Chapple znaleźć można na jego Instagramie ''amos.chapple'', oraz stronie internetowej ''amoschapplephoto.com''.
Zachęcamy do oglądania!