Zwykle, kiedy piszemy o ''Milionerach'', mówimy o wpadkach bądź pytaniach tak nietypowych, że trudno zbyć je milczeniem. Ale nie tym razem. Teraz na warsztat bierzemy konkretnego gracza wcale nie dlatego, że nie znał odpowiedzi na banalne pytanie.
Pan Arkadiusz zwrócił na siebie naszą uwagę w całkiem inny sposób. Zupełnie naturalnie i bez skrępowania rzucał komentarzami, które rozśmieszyły nawet Huberta Urbańskiego. A przy okazji opuścił studio z całkiem miłą sercu sumką.
Co takiego powiedział pan Arkadiusz Skiba?Cóż, niemal każde pytanie opatrzył osobistym komentarzem, komentarzem ironicznym, komentarzem-żartem... Co chwila rozbrajał prowadzącego teleturniej, a i ludzie zebrani na widowni mieli tego dnia okazję do śmiechu.
I zapewniamy, warto obejrzeć odcinek, w którym wystąpił, bo żaden, nawet najlepszy żart nie jest tak śmieszny gdy się go opisze, jak w momencie, gdy ktoś go rzuca. A przy komentarzach pana Arka bawiliśmy się przepysznie!
Możliwe, że wesołość pana Arkadiusza wzięła się z pytań, bo te miał dość ciekawe. Ale nie oszukujmy się, z humorem trzeba się urodzić. To musiało wynikać z jego charakteru!
I tak na przykład, gdy pytano go o fryzurę Gala Obeliksa (rude warkocze), stwierdził (z rozbrajającym uśmiechem na twarzy), że ''to ten gruby, okrutnie silny, co wpadł do garnka z wywarem''.
Ale to nic... Pan Arek przebił sam siebie, gdy usłyszał o ''ostrym kole''. Nie znał jeszcze możliwych czterech odpowiedzi do wyboru, a już zaświeciła mu się w głowie czerwona lampka.
Mężczyzna zaczął bowiem wspominać pewien wieczór, dość późny. I urodziny kolegi. I że ktoś, kto o tym opowiadał, mógł w sumie nie wiedzieć, o czym mówi...
''Klasyczne ostre koło, to typ roweru'' - odczytał Hubert Urbański.
- mówił ucieszony pan Arkadiusz, podczas, gdy sala, on sam i Hubert Urbański co chwilę wybuchali śmiechem.
Niestety okazało się, że wśród zaproponowanych odpowiedzi nie ma takiej, która pasowałaby mu do historii usłyszanej na pamiętnej imprezie. Zadzwonił więc do przyjaciela (swoją drogą, ciekawe, czy tego samego, który o ostrym kole rozprawiał się tamtego wieczoru). Kolega obstawił dobrze (że to rower bez wolnobiegu) i dzięki temu pan Arek zdobył czterdzieści tysięcy.
Gdy pana Arka spytano o nazwę broni pochodzącej od łacińskiej sentencji, poprosił o pomoc publiczności. Kiedy zobaczył wynik głosowania, oznajmił, że ma cichą nadzieję, ''że przynajmniej połowa z tych siedemdziesięciu sześciu procent zna łacinę'', na której w szkole sam za bardzo nie uważał. Gdy zaś pytano go o ''sombre'' i ''ombre'' na włosach, oznajmił, że ma nadzieję, że odpowiada dobrze, bo inaczej jego fryzjerka ogoli go na łyso.
Z humorem i w dobrym stylu pan Arkadiusz dobrnął aż do pytania za 250 tysięcy złotych.
''Kim z pochodzenia był słynny amerykański reżyser, aktor i producent Sydney Pollack?'' - spytał Hubert Urbański.
Niestety pan Arkadiusz nie potrafił wybrać spośród odpowiedzi: Australijczyk, Polak, Rosjanin i Rumun. W tym momencie zrezygnował z dalszej gry. Ale to dobrze, bo początkowo obstawiał błędną odpowiedź. Nie pasował mu bowiem Rosjanin, bo ''jakoś nie wyobraża sobie, by Rosjanin dał sobie na imię Sydney. Kałasznikow by bardziej pasował''.
Pan Arek opuścił studio z kwotą 125 tysięcy złotych. Gratulujemy!
I liczymy na to, że nie raz jeszcze natkniemy się w telewizji na kogoś, kto nie dość, że dysponować będzie tak szeroką wiedzą, to jeszcze nas zdrowo rozśmieszy.
Cały, 121. odcinek teleturnieju ''Milionerzy'' obejrzeć można w serwisie Player.tv. Polecamy, bo tych 20 minut spędzonych z panem Arkadiuszem było dla nas naprawdę przednią zabawą!