Dokładnie rok temu Donald Tusk został wybrany na szefa Rady Europejskiej. Jest to jego druga kadencja na tym stanowisku, ale pierwsza nielegalna. Tak przynajmniej zaraz po wyborach twierdzili nasi włodarze. Bo przecież głosowanie było sfałszowane!
Dzisiaj rocznica wydarzenia, które przejdzie do historii Polski i Europy.
- ?????? (@m_ql2_8) 9 marca 2018
Donald Tusk został wybrany na szefa RE przy sprzeciwie tylko Polski.#27do1 pic.twitter.com/uEOcfzBr33
Problem w tym, że ekspertyzy nigdy nie ujrzały światła dziennego.
Pamiętacie ekspertyzy dot.wyboru Donald Tusk @eucopresident na przewodniczącego Rady Europejskiej mówił rok temu Witold Waszczykowski? Nie, nie dostaliśmy ich. Dlaczego?
- Watchdog Polska (@SiecObywatelska) 8 marca 2018
Bo @MSZ_RP @Rzecznik_MSZ przyznało w skardze kasacyjnej, że ich nie posiada :D
Więcej https://t.co/jUiAigsZlR pic.twitter.com/9RAT2jymq9
Tusk wygrał i w RE jest mu całkiem dobrze. Ale politycy w Polsce długo nie mogli się z tym pogodzić.
Dlaczego? To proste. Donald Tusk nie był kandydatem Polaków. A już na pewno nie polskiego rządu. Polski rząd miał własnego. Polski rząd był jedynym w Europie, który Donalda Tuska nie poparł.
fot. niezalezna.pl | Nowoczesny Maoizm
Jedynym słusznym i prawdziwym POLSKIM kandydatem był Jacek Saryusz Wolski. W wyborach otrzymał jeden głos. Od Polski. 27 innych przypadło kandydatowi niemieckiemu...
Tuskowi oczywiście.
Każdy, kto był za Tuskiem, ten zdrajca!
Cała Europa to Niemcy... Tylko my tu jesteśmy niezależni. Tak było rok temu i w sumie nic się w tej kwestii po dziś dzień nie zmieniło.
Czy warto było panie Jacku? Zdaniem PiS warto. Wszak to my zwyciężyliśmy w tej rozgrywce!
W sumie... Drugie miejsce to przecież też podium!
A jako że minął rok, co do dnia, my przypominamy tą cudowną wygraną polskiego rządu (bo przecież nie Tuska!). Oczywiście w naszym stylu. W memach, które rok temu komentowały najnowszą rzeczywistość.
Trzeba znać pieśni patriotyczne. Nawet ich nowe wersje.
W oczach niektórych to już nie jest wcale ukryta opcja niemiecka, a wręcz jawna.
Ale w sumie to nie do końca jesteśmy pewni, dlaczego Donald Tusk jako przewodniczący RE to zły wybór. Skoro raz ta funkcja nic nie znaczy, a raz wszystkie problemy UE są znowu ''winą Tuska'', czemu polskiemu rządowi tak tam przeszkadza?
Bylibyśmy zapomnieli. Poza Polską, Polska miała jeszcze jednego sojusznika. San Escobar!
Witold Waszczykowski nie tylko uważał wybory za sfałszowane, ale też twierdził, że są nieważne. I co? I nic. Poszło w zapomnienie. Jak wyrok w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, raporty smoleńskie czy rachunki za paliwo Adama Andruszkiewicza...
Smuteczek.
Zdrajcy!
Ciekawe tylko, co się stanie, gdy Donald Tusk kiedyś wróci... Może być wtedy całkiem zabawnie.