Jeśli ktokolwiek wątpi w prawdziwość powiedzenia ''Polak potrafi'', powinien przejechać się drogą z Ubocza do Gryfowa. Gdzieś po drodze trafi tam na wiadukt, wąski i niezwykle niebezpieczny - widoczność w tym miejscu jest tak ograniczona, że brak stłuczki z nadjeżdżającym z naprzeciwka pojazdem brać można za łut szczęścia.
Pomyśleć by można, że skoro w miejscu tym bywa tak niebezpiecznie, to drogowcy zrobić powinni wszystko, by zminimalizować ryzyko. A jednak. Od miesięcy mieszkańcy pobliskich miejscowości nie mogli doprosić się o nowe lustro drogowe. W końcu nie wytrzymali i sprawę wzięli w swoje ręce.
W ostatnich dniach przy drodze stanęło w końcu lustro. Ale nie to profesjonalne, chroniące kierowców przed wypadkami, a zwykłe, duże, zdjęte ze ściany w przedpokoju czy łazience. Widocznie ktoś dość miał już stresu związanego z przejeżdżaniem tą trasą i postanowił sam zadbać o własne (i innych przy okazji) bezpieczeństwo.
Może lusterko nie jest takie jak powinno, ale swoją rolę spełnia. Oby tylko nie podzieliło losu tego drogowego, które skradziono już kilka miesięcy temu. Jak podaje portal lwówecki.info, nowe lustro podobno zostało już zamówione przez ZDP w Lwówku Śląskim, ale na realizację zamówienia trzeba jeszcze trochę poczekać. Ile? Tego niestety nie wiadomo.
Na nietypowe lustro drogowe natknął się pan Robert Grzelczak. Widok mocno go zaskoczył, więc zrobił zdjęcia lustra i podzielił się nimi na Facebooku.
Tam też rozgorzała dyskusja, w której inni kierowcy zwracają uwagę na opieszałość drogowców i lokalnych polityków. Obawiają się też, że musiałoby dojść do tragedii, by ktokolwiek zobaczył problem w braku lustra.
Mamy nadzieję, że prawdziwe lustro drogowe szybko pojawi się na tym niebezpiecznym odcinku, a kierowcy odetchną z ulgą. Osobie, która wpadła na pomysł ustawienia przy wiadukcie swojego własnego, wyniesionego z domu zwierciadła, gratulujemy z kolei pomysłu. Brawa za kreatywność!