Milionerzy. Poprosił tatę o pomoc i odpadł. Nie znał prostego wierszyka dla dzieci

Pan Jan z Warszawy miał szansę na 40 tysięcy złotych, ale zaufał tacie. Wykorzystał koło ratunkowe i odpadł na pytaniu o ''chorego kotka''.
Pan Jan Pan Jan Fot. Milionerzy | TVN | Player.tv | Kadr

Walka o milion nie zakończyła się dla pana Jana Brykczyńskiego z Warszawy dobrze. Mężczyzna wrócił do domu zaledwie z tysiącem złotych, bo nie znał popularnego wierszyka dla dzieci.

Pan Jan był pierwszym graczem w ostatnim odcinku teleturnieju. Bez problemu przeszedł przez pierwszych pięć pytań, by natrafić na problemy przy próbie zdobycia dwudziestu tysięcy. 

Hubert Urbański Hubert Urbański Fot. Milionerzy | TVN | Player.tv | Kadr

Jak sam zauważył, ''przekombinował'', przez co stracił aż dwa koła ratunkowe. Pan Jan nie znał bowiem odpowiedzi na pytanie: ''czego nie mają panienki saute?''.

Najpierw poprosił więc o odrzucenie dwóch wariantów odpowiedzi, by później spytać jeszcze o pomoc publiczność. Ta w końcu wskazała, że saute w przypadku kobiet oznacza brak makijażu, więc pan Jan zaznaczył taką odpowiedź. Zużycie aż dwóch podpowiedzi zaważyło niestety na jego dalszej grze. 

Milionerzy Milionerzy Fot. TVN | Player.tv | Kadr

Pytanie za 40 tysięcy złotych, które ostatecznie pogrążyło zawodnika, także nie należało do najtrudniejszych.

''Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku, i przyszedł pan doktor...'', postawił diagnozę i co zaordynował oprócz restrykcyjnej diety? - odczytał Hubert Urbański. 

Pan Jan dostał następujące warianty odpowiedzi:

A. lewatywę
B. węgiel leczniczy
C. czarne jagody
D. pijawki. 

Milionerzy Milionerzy Fot. TVN | Player.tv | Kadr

Gracz od razu przyznał się, że wiersza nie zna i nie ma pojęcia, jaka jest poprawna odpowiedź. Żałował, że wykorzystał już koło ratunkowe ''pytanie do publiczności'' i choć nie był przekonany do tego kroku, wykonał ''telefon do przyjaciela''. 

W grze pomóc miał zawodnikowi jego tata. Niestety, wskazał on odpowiedź ''A'' i jego syn poprosił o zaznaczenie jej jako poprawnej. W tym własnie momencie musiał pożegnać się z grą i czterdziestoma tysiącami złotych. 

Hubert Urbański Hubert Urbański Fot. Milionerzy | TVN | Player.tv | Kadr

Co właściwie zalecił choremu kotkowi pan doktor? Były to pijawki. A  tak wyglądało to w znanym wierszyku Stanisława Jachowicza, ''Chory kotek'':

Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku. 
I przyszedł kot doktor. 
- Jak się masz, koteczku? 
- Źle bardzo - i łapkę wyciągnął do niego. 
Wziął za puls pan doktor poważnie chorego 
I dziwy mu prawi:
- Zanadto się jadło, 
co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło; 
Źle bardzo! gorączka! Źle bardzo, koteczku! 
Oj długo ty, długo poleżysz w łóżeczku 
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta. 
Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta! 
- A myszki nie można? - zapyta koteczek - 
lub ptaszka małego choć parę udeczek? 
- Broń Boże! Pijawki i dieta ścisła! 
Od tego pomyślność w leczeniu zawisła. 
I leżał koteczek; kiełbaski i kiszki 
nietknięte; z daleka pachniały mu myszki. 
Patrzcie, jak złe łakomstwo! Kotek przebrał miarę, 
musiał więc nieboraczek srogą ponieść karę! 
Tak się i z wami, dziateczki, stać może: 
od łakomstwa strzeż was Boże!

Znalibyście odpowiedź?

Więcej o: