Biała świątynia w Chiang Rai w Tajlandii jest jednocześnie miejscem modlitw, jak i galerią sztuki. Nie wygląda na współczesną budowlę, ale jej historia sięga zaledwie ostatnich 20 lat. Wat Rong Khun jest w całości zaprojektowana i budowana przez jednego człowieka - artystę z Chiang Rai, Chalermchaia Kositpipata, który z własnych pieniędzy dobudowuje kolejne elementy świątyni.
Z oddali Wat Rong Khun zachwyca ażurową konstrukcją, nieskazitelną bielą i misternymi zdobieniami. Ale dopiero z bliska widać, co tak naprawdę zostało tu wyrzeźbione. Po przyjrzeniu się dostrzegamy dłonie i twarze powykrzywiane w przerażających grymasach.
Świątynia, która wciąż jest w budowie, będzie składała się z dziewięciu budynków. Chalermchai Kositpipat na jej budowę postanowił przeznaczyć własne środki i nie przyjmuje żadnych danin od bogatych inwestorów. Można mu przekazać na budowę tego miejsca datek, ale nie może on być znaczący - może wynieść maksymalnie 10 tys. bahtów, czyli około 1200 zł.
Budowa trwa już 20 lat, a jej zakończenie planowane jest na... 2070 rok. A co można zobaczyć na terenie świątyni?
Żeby dojść do głównego budynku świątyni, trzeba przekroczyć most nad jeziorem wyrzeźbionych dłoni. Jest to most cyklu reinkarnacji, a dłonie mają symbolizować nieustające, niepowstrzymane potrzeby - pożądanie i chciwość. Ten, kto wniesie się ponad te potrzeby, dotrze do szczęścia, którego symbolem jest świątynia. Dłonie mają należeć do ludzi potępionych w piekle. Turysta (lub wierny), który wybiera się do świątyni, przechodzi więc symboliczną drogę z ziemi przez piekło, aż do nieba.
Już teraz zdobienia robią piorunujące wrażenie. Można się tylko domyślać, jak kompleks będzie wyglądał po zakończeniu budowy. Część budynków stoi naga, bez ornamentów i lustrzanych elementów.
A ten wyjątkowy złoty budynek to... toaleta. Przed wejściem zdejmujemy buty!
Zdjęcia, które wam pokazujemy, zrobiła Aleksandra Kowaczewa z Bułgarii. Podróżniczka i fotografka od kilku lat po najdalszych zakątkach naszej planety. Jeśli jesteście ciekawi, jakie fotografie udało się jej zrobić w innych krajach, koniecznie zajrzyjcie na jej Instagram i stronę internetową.
Sami spójrzcie na te nieprawdopodobne - i przerażające - szczegóły.
Świątynia nie należy do największych, ulokowana jest przy jednej z głównych ulic.
Co o tym myślicie? Dajcie znać w komentarzu, jak wam się podoba! My jesteśmy pod ogromnym wrażeniem.