"Kler" Wojciecha Smarzowskiego to film, który w Polsce może sporo namieszać. To najgorętsza premiera nie tylko tego tygodnia, ale i całej jesieni. I choć do kin wejdzie dopiero w piątek, już od kilku dni część społeczeństwa recenzuje go jako "najgorszą produkcję w historii polskiej kinematografii" i oczywiście obrazę polskości.
Wokół "Kleru" gorąco zrobiło się na początku sierpnia, gdy do sieci trafił jego zwiastun. Już wtedy pojawiły się pierwsze głosy, że Smarzowski zrobił film antypolski i pluje na kościół. A przecież nikt jeszcze produkcji nie widział.
Prawdziwe szaleństwo zaczęło się jednak dopiero w ostatnim tygodniu, gdy film "Kler" wyświetlono na festiwalu w Gdyni. Szybko okazało się, że jest to najbardziej wyczekiwana produkcja, bo bilety na pokazy rozeszły się jak świeże bułeczki. Doszło wręcz do tego, że część widzów film oglądała na stojąco.
Na Festiwalu w Gdyni "Kler" otrzymał nagrodę publiczności. Zanim się to jednak stało, nie obyło się bez małego skandalu.
Poza oficjalną nagrodą publiczności, "Kler" powinien być też nagrodzony tzw. "Złotym Klakierem". W tej kategorii wygrywa film, który widzowie oklaskiwali najdłużej. Okazało się jednak, że wyróżnienie dla Smarzowskiego nie na rękę jest władzom Radia Gdańsk, które odpowiadało za organizację tej konkurencji. Oficjalnie oczywiście nie chodzi o antypolskość i obrazę kościoła, a problemy z pomiarem czasu, bo nie było jak zmierzyć długości oklasków. W poprzednich latach jakoś się to udawało, ale sami widzicie...
Sam Wojciech Smarzowski w żartach odniósł się do tej nieprzyjemnej sytuacji. Gdy na zakończenie festiwalu odbierał nagrodę publiczności, a ta nie przestawała klaskać, rzucił ze sceny:
Jednak to nie koniec żartów Smarzowskiego. Reżyser na gali wręczenia nagród zażartował też z prezesa TVP, Jacka Kurskiego.
- rzucił ze sceny. I to się akurat bardzo panu Kurskiemu nie spodobało...
Galę wręczenia nagród w Gdyni transmitowano w TVP Kultura z półgodzinnym opóźnieniem. Dlaczego? Niektórzy twierdzą, że na wszelki wypadek. A dowodem na to ma być fakt, że część wypowiedzi Wojciecha Smarzowskiego została wycięta. Która? Oczywiście ta o Jacku Kurskim.
Wśród ludzi szybko pojawiły się więc głosy o powrocie cenzury. TVP i Jacka Kurskiego krytykowano tak bardzo, że prezes w końcu zabrał głos w sprawie. Oznajmił, że TVP jest bezstronna, a winę za wycięcie słów Smarzowskiego ponosi nieodpowiedzialny pracownik.
Cenzura wróciła do TVP.Jacek @KurskiPL przestraszył się filmowców w Gdyni.
- M. Kidawa-Błońska (@M_K_Blonska) 23 września 2018
Relacja z rozdania nagród 43 FFF nie tylko z opóźnieniem , ale także z cięciami .Nie spodobała się prezesowi wypowiedz Wojtka Smarzowskiego. Może cenzurować TVP, ale z całą Polską nie da rady #wolnemedia
Tymczasem w Polsce nie wszędzie będzie można zobaczyć "Kler" w kinie. Mieszkańcy Ostrołęki filmu nie zobaczą. W mieście jest tylko jedno kino, które podlega władzom, a właściwie prezydentowi Januszowi Kotowskiemu - członkowi PiS.
Jemu "Kler" jest, według lokalnego serwisu, nie na rękę, więc seansów nie będzie. A to nie pierwszy raz, gdy głośna produkcja na ostrołęcki ekran nie trafia. Polityk wcześniej wstrzymać miał na przykład wyświetlanie filmu "Pokłosie".
Myślicie że to mem? To nie jest mem. To prawdziwy pasek TVP.
Najpierw TVP CENZURUJE, teraz prezes TVP RECENZUJE. Wymarzona kampania promocyjna. Chyba będzie rekord frekwencyjny... #Kler #Smarzowski #TVP @KurskiPL pic.twitter.com/YjBFlKmPwc
- Łukasz Kowalski (@aszkowalski) 23 września 2018