Andrzej Sapkowski po latach przypomniał sobie, że niewiele zarobił na grze 'Wiedźmin'. Sprzedał prawa do niej za zaledwie 35 tysięcy złotych i w obliczu światowego sukcesu po dłuższym czasie uznał chyba, że jest na tym interesie odrobinę stratny. Wytoczył więc grube działa przeciwko CD Projekt.
Zatrudnił prawników, którzy do CD Projektu napisali dość długie pismo. Domagają się w nim po "prawniczemu" należnego wynagrodzenia dla twórcy postaci "Wiedźmina", choć formalnie Sapkowski sprzedał prawa w 2002 roku za grosze.
Autor zapewne nie wierzył wtedy w sukces gry. I to sukces nie tylko polski, ale w ogóle międzynarodowy. Tymczasem CD Projekt zrobiło aż trzy gry plus dodatki i zarobiło na całym tytule szalone, jak na polskie warunki, pieniądze. Miliard złotych - to brzmi dumnie. Nic dziwnego, że Sapkowski, który o graczach nigdy nie wyrażał się pochlebnie, może czuć się odrobinę przegrany.
Dlatego też proponuje CD Projektowi taki układ - oni zapłacą mu 60 milionów złotych, a on (razem z prawnikami) nie będzie dalej roztrząsał tej kwestii.
Kiedy tylko treść listu prawników Sapkowskiego do CD Projektu trafiła do internetu, fani zarówno jego twórczości, jak i samych gier, postanowili mu przypomnieć, jak to wyglądało tych 16 lat temu.
Czy "afera" z Andrzejem Sapkowskim wpłynie negatywnie na sprzedaż nadchodzącego "Cyberpunka 2077"?