Jak znaleźć ciekawą i dobrze płatną pracę? Nie jest łatwo, zwłaszcza jeśli jesteś jeszcze młody i nie masz 20 lat doświadczenia zawodowego, które pozwoli ci objąć jakieś ciepłe kierownicze stanowisko. A jednak na wszystko są sposoby i wie o tym każdy, kto pracy kiedyś szukał. Bardzo przydatne mogą okazać się... znajomości.
Nie każda znajomość jest jednak tak samo cenna. Co innego czeka szarego obywatela, co innego polityka. A tak się składa, że dzieciom i rodzinom tych drugich jest jakby nieco łatwiej.
W ostatnich dniach okazało się na przykład (za sprawą ''Gazety Wyborczej'' i TVN24), że syn Mariusza Kamińskiego - Kacper - od wakacji pracuje w Banku Światowym i zarabia tam 120-150 tysięcy wolnych od podatku dolarów rocznie. I żeby nie było, pracy tej nie dostał przez zwykłe wysłanie CV i rozmowę kwalifikacyjną. W tym pomóc miał mu tata i jego znajomości.
Szef służb specjalnych Mariusz Kamiński zapewnia, że w zdobyciu posady nie pomagał, takie samo stanowisko przedstawia główny zainteresowany - Kacper Kamiński. Tymczasem do pracy w Banku Światowym polecił go i właściwie oddelegował Adam Glapiński, czyli szef Narodowego Banku Polskiego. Co więcej, jego zdaniem 29-letni mężczyzna ma wszelkie potrzebne kwalifikacje, by pracować w Waszyngtonie.
Choć sprawa poniosła się echem i oburzyła obywateli, niektórzy politycy z ekipy rządzącej wydają się problemu nie dostrzegać. Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska zapewniła nawet, że dzieci polityków są zdolne i wykształcone, dlatego obejmują stanowiska w wielkich, dochodowych spółkach. I nikogo nie powinno to dziwić.
Jakie kompetencje ma Kacper Kamiński? Mężczyzna zaczynał jako pomocnik w sztabie wyborczym PIS w wieku 22 lat i na kilka następnych przy partii pozostał. Był między innymi radnym powiatu otwockiego, a w międzyczasie pracował podobno w sektorze prywatnym. Później zdobył posadę w Parlamencie Europejskim, jednak zrezygnował z niej na rzecz Banku Światowego.
Jak zapewniał jego ojciec, Mariusz Kamiński, wszystko to jego syn zdobył własnymi siłami i umiejętnościami oczywiście.
Tymczasem okazuje się, że całe zamieszanie nie do końca na rękę jest na przykład Jarosławowi Kaczyńskiemu, a i w całej partii mówi się o sprawie różnie.
Rzeczniczka PiS Beata Mazurek zapowiedziała, że kierownictwo partii wyjaśniać będzie, jak Kacper Kamiński pracę zdobył, bo ani prezes, ani pozostali nic o sprawie nie wiedzieli.
Pamiętacie jeszcze słynną bitwę na plakaty? Partia rządząca reklamowała się wtedy hasłem ''PiS odebrał złodziejom miliony i dał je dzieciom'', a obywatele dociekali, jakie to dzieci owe miliony dostały. Teraz stwierdzają, że w końcu chyba wiadomo - potomkowie polityków.