Jednym z sekretów sukcesu serialu był bez wątpienia znakomity dobór odtwórców głównych ról. Aktorzy błyskawicznie zdobyli popularność, która jednak nie wszystkim wyszła na dobre. Włodzimierz Press już na zawsze pozostał Gruzinem Grigorijem, a Janusz Gajos tak długo nie mógł się uwolnić od skojarzeń z Jankiem Kosem, że do dziś reaguje alergicznie na pytania dziennikarzy o "Czterech pancernych".
Czy można jednak sobie wyobrazić alternatywną obsadę? Zobaczmy, jak z rolami pancernych poradziły sobie inne ikony popkultury.
Nie można pominąć największej być może gwiazdy serialu - psa Szarika. Głównym odtwórcą tej roli był owczarek niemiecki Trymer. Jego kariera filmową zaczęła się dość pechowo. Trymerowi groziła utrata posady psa milicyjnego z powodu oblanego egzaminu z tropienia i niskich wskaźników agresji. Okazało się jednak, że na planie sprawdza się znakomicie. W niebezpiecznych scenach zastępowali go dwaj dublerzy, Atak i Spik.
Wierzymy, ze Trymer nie ujawnił wszystkich swoich talentów. Gdyby świętował dziś z nami 45-lecie serialu, mógłby zawyć bluesowo przy akompaniamencie tej wersji "Ballady o pancernych".
Rolę Rudego 102 w pierwszych pięciu odcinkach odgrywało pięć czołgów, w pozostałych dwóch seriach po trzy. Prawdziwym wyzwaniem dla ekipy było kręcenie scen wewnątrz pojazdu. Początkowo ekipa wykorzystywała drewniane makiety, później zaczęto używać specjalnego poprzecinanego modelu czołgu, który można dziś obejrzeć w Muzeum Broni Pancernej Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu.
Wysiłki opłaciły się - Rudy szturmem zdobył nie tylko Berlin, ale i serca widzów, a w 2009 triumfalnie przejechał przez fasadę wrocławskiego akademika. Oto jak twórcy projektu P.I.W.O. 3 oddali hołd najsłynniejszemu polskiemu czołgowi.
W 2006 "Czterej pancerni" zostali zdjęci z ramówki Telewizji Polskiej. Apelowały o to organizacje kombatanckie, nazywając serial "wykwitem komunistycznej propagandy" i oskarżając twórców o przekłamywanie prawdy o II wojnie światowej. Fani "Pancernych" oprotestowali decyzję prezesa TVP i załoga Rudego wróciła więc na ekrany. Usatysfakcjonować obie strony konfliktu miała emisja serialu z komentarzem historycznym na TVP Historia.
Widzom wciąż trudno się pogodzić z tym, że ich idole z dzieciństwa nie są zupełnie niewinni.
Nawet Waldemar Malicki jest rozdarty między sielską krainą wspomnień a gorzką prawdą historyczną.
W okresie największego zainteresowania serialem, ulice pustoszały w porze emisji. Dzieci zapisywały się do Klubów Pancernych, które organizowały akcje takie, jak ocieplanie bud "Szarików". Popularność nieraz zaskakiwała twórców. 5 lutego 1968 roku w Łodzi miała odbyć się wielka impreza z udziałem Pancernych. Na ulicy Piotrowskiej zebrał się taki tłum, ze sprowadzony specjalnie czołg nie mógł ruszyć.
Dziś fani nie dają tak spektakularnych dowodów miłości do serialu, ale wpływ, jaki wywarł na kulturę jest wciąż widoczny i czasem nieoczekiwany. Kto spodziewałby się, że"Ballada o pancernych" wejdzie do kanonu przyśpiewek kibiców Legii?