[MIEJSKIE LEGENDY] TOP 5 legend o złu czyhającym na dzieci. Sataniści, listonosze, karetki

Miejskie legendy często żerują na największych lękach. Po legendach dotyczących celebrytów przedstawiamy pięć legend, którymi wzajemnie straszyły się dzieci i ich rodzice.
Sataniści pytali o zeszyty do religii Sataniści pytali o zeszyty do religii Fot. Sxc.hu

Sataniści z żyletkami

W końcu lat 80. uczniowie wracali ze szkoły biegiem lub trzymali się w dużych grupkach, aby uniknąć tego, co sataniści robią ze złapanymi dziećmi.

Sataniści łapią dzieci wracające ze szkoły i pytają się, jaki mają zeszyt od religii. Jeśli odpowiedzą, że w kratkę, wówczas tną ucznia żyletką w kratkę, jeśli w linie - tną w paski, zaś tych, którzy odpowiedzą, że gładki - obdzierają ze skóry.

Internauta, który podzielił się tą historią, zapamiętał ją z własnego dzieciństwa - usłyszał ją zimą 1987 roku w konińskiej podstawówce. W tym czasie nożownicy zaludniali wyobraźnię wszystkich polskich dzieci oraz rodziców. Nie zawsze czcili szatana (czasem satanistów zastępowali skinheadzi), nie zawsze obdzierali ze skóry, ale wszędzie z taką samą skutecznością wywoływali falę zimnych dreszczy.

Godzilla, króliki olbrzymy i miasto widmo, czyli czego nie wiecie o Kim Dzong Ilu >>
Kliknij, by obejrzeć galerię

Sprytni dilerzy nasączają LSD znaczki pocztowe oraz tatuaże dla dzieci Sprytni dilerzy nasączają LSD znaczki pocztowe oraz tatuaże dla dzieci Fot. SXc.hu

Kto chce nas uzależnić od LSD?

Historia o znaczkach nasączonych halucynogennym narkotykiem występuje w dwóch wersjach. W pierwszej za spiskiem stoi siatka dilerów pracujących w Poczcie Polskiej.

Jeden z internautów opisuje ją tak:

Historię usłyszałam mniej więcej 10-12 lat temu od kogoś z podstawówki, którego wujek pracował jako listonosz. Słyszał od znajomych listonoszy, którzy przestrzegali przed ślinieniem znaczków pocztowych. Miały one rzekomo zawierać narkotyki!!!! Po kilku latach od zupełnie innej osoby usłyszałam, że dzięki interwencji listonoszy znających historię o narkotykach, wprowadzono na pocztach specjalne gąbki z klejem (?) do przyklejania znaczków.

W alternatywnej wersji tej historii za próbą znarkotyzowania dzieci stoją producenci czipsów i gum do żucia. Ich sposobem na dostanie się do dziecięcego krwiobiegu miały być dodawane do słodyczy kolorowe tatuaże. Czy pamiętacie upór, z jakim rodzice zabraniali Wam naklejania czegokolwiek na skórę? Teraz znacie już tego przyczyny.

Według teorii spiskowej tłumaczącej, dlaczego wciska się dzieciom narkotyki, robią to gangi chcące je uzależnić i w ten sposób uczynić swoimi wiernymi klientami. Teoria o tyle absurdalna, że LSD nie prowadzi do uzależnień fizycznych ani psychicznych. Dilerzy rozdający narkotyzujące znaczki wyrzucaliby pieniądze w błoto.

Dzieci miały być porwane w głogowskim Carrefourze Dzieci miały być porwane w głogowskim Carrefourze Fot. Sxc.hu

Porwania w hipermarketach

Jedna z najnowszych legend miejskich przestrzega matki przed gangiem porywaczy czyhających na maluchy pozostawione bez opieki. Swego czasu była tak popularna, że zajęła się nią jedna z lokalnych gazet.

Historia jest taka: w sklepie przepada dziecko, wszyscy gorączkowo go szukają. Ochrona zamyka sklep. W końcu znajduje - dziewczynka jest w toalecie przebrana za chłopca, z obciętymi włosami. Wszystko wskazuje na to, że ktoś ją chciał porwać. Kilka dni temu opowiedziała mi to koleżanka. Podobno wydarzyło się w Poznaniu. A co w Głogowie? - pisała Gazeta Lubuska.

W Głogowie do udaremnionego porwania miało dojść w Carrefourze. Dziennikarze Lubuskiej skontaktowali się z pracownikami sklepu, aby potwierdzić plotkę. Okazało się, że nie miało miejsca żadne porwanie, nikt nie zgłaszał zaginięcia dziecka, w toalecie nie znaleziono ani jednej ostrzyżonej dziewczynki.

Według serwisu atrapa.net podobna miejska legenda krążyły po Stanach Zjednoczonych już w latach 80., a w kolejnej dekadzie stała się popularna w Czechach i na Słowacji. Tymczasem w Rumunii powstała wersja na tyle oryginalna, że domaga się osobnego rozpatrzenia.

W Bukareszcie legenda miejska miała niebezpiecznie realne konsekwencje W Bukareszcie legenda miejska miała niebezpiecznie realne konsekwencje Fot. Wojciech Olku?nik / Agencja Wyborcza.pl

Karetki kradnące nerki

W lipcu tego roku z Bukaresztu doszły nas wieści o serii ataków na ambulanse i paraliżu pracy tamtejszego pogotowia ratunkowego. W ciągu czterech kolejnych dni doszło aż do siedmiu napadów.

- Nie możemy normalnie pracować. Wielu naszych pracowników zostało zaatakowanych i spotkało się z groźbami pod pretekstem, że chcą uprowadzić dzieci" - wyjaśniła rzeczniczka rumuńskich służb ratunkowych Alice Grasu.

Ataki agresji wywołane były plotką, według której kierowcy karetek porywają z ulic dzieci, aby kraść ich nerki i inne narządy wewnętrzne, a następnie pozostawiają na ulicach zwłoki. Wiara w tę historyjkę rozsyłaną po rumuńskich serwisach społecznościowych rozprzestrzeniła się tak bardzo, że musiał zainterweniować szef bukaresztańskiej policji Vasile Viorel. Na specjalnie w tym celu zwołanej konferencji powiedział:

- W 2011 roku nie odnotowano żadnego przypadku porwania dziecka w celu pobrania organów. Wszystkie zgłoszone w tym roku zaginięcia dzieci okazały się w rzeczywistości ucieczkami z domu - oświadczył Viorel.
Na pytanie o godzinę, trzeba odpowiedzieć: ''Wybija godzina wieczna''. Na pytanie o godzinę, trzeba odpowiedzieć: ''Wybija godzina wieczna''. Fot. za sxc.hu

Gdy diabeł pyta o godzinę, twój czas jest policzony

"A u was też chodził diabeł pytający o godzinę? Jest diabeł, który chodzi po ulicy i pyta normalnie ludzi o godzinę. I jak się odpowie, to następnego dnia ty o tej godzinie umierałeś. Na przykład przejeżdżał cię samochód, albo dostawałeś ataku serca. I on jeszcze tak normalnie był ubrany, z krótkimi włosami i czarne okulary. U nas to strasznie się wszyscy tego bali tak, że nikt nie chciał nieznajomemu podawać godziny! Ja sama pamiętam, jak ktoś mnie kiedyś pytał, to tylko szybko krzyczałam 'nie wiem' i uciekałam".

Tak zapamiętali jedną z najstraszniejszych opowieści ich dzieciństwa redaktorzy serwisu atrapa.pl. Funkcjonowała ona także w kilku innych wersjach, mieszając się z pozostałymi legendami miejskimi. O godzinę mógł pytać także diabeł wysiadający z czarnej wołgi z rogami w miejscu lusterek lub stara babuleńka, najprawdopodobniej czarownica, diabłu usługująca.

Zaznajomieni z czarną magią internauci podpowiadają, że istnieje sposób na przechytrzenie diabła. Na jego pytanie o godzinę, trzeba odpowiedzieć: ''Wybija godzina wieczna''.

[MIEJSKIE LEGENDY] Manson, Disney, JFK. Top 5 legend o sławach >>
Kliknij, by obejrzeć galerię

Podróbki tak dobre, że dostają medale [ZDJĘCIA] >>
Kliknij, by obejrzeć galerię

Więcej o: