Przybył do Nowego Jorku na białym koniu.
Przyjeżdżał na nim z dalekiego południa do Nowego Amsterdamu (czyli obecnie Nowego Jorku). Tak przynajmniej wierzyli Holendrzy z tamtejszego historycznego towarzystwa im. Świętego Mikołaja. I tak by pewnie już zostało, gdyby nie Washington Irwing i jego skłonność do żartów.
W 1809 napisał satyryczny tekst, w którym skarykaturował św. Mikołaja, nadając mu cechy przeciętnego Holendra - postaci rozmiaru krasnoluda, w krótkich flamandzkich spodniach noszonych w XVI-XVII w., w kapeluszu z szerokim rondem i z długą fajką w ustach. Irwing lubił w młodości płatać sąsiadom figle, wrzucając im do kominów kamienie, dlatego jego Mikołaj stał się dachowcem.
Był protestanckim krasnalem.
Rok po opublikowaniu satyry Irwinga, wydano anonimowy poemat ''A Visit From Saint Nicholas'', w którego postać wyraźnie nawiązywała do niemieckiego Pelznickla (w protestanckich rejonach Niemiec zastępująca katolickiego świętego) - skrzata niewielkich rozmiarów. W tej właśnie wersji stał się szeroko znany w Stanach Zjednoczonych.
Współczesne, obfite rozmiary Santa Claus przybrał dopiero, gdy upomnieli się o niego właściciele sklepów, świetnie wyczuwający w nim marketingowy potencjał. Jeden z nich zatrudnił brodatego staruszka, który miał nawoływać klientów, przypięty do komina. Tym tropem prędko poszli inni sklepikarze, zatrudniając do roli Mikołaja dorosłych, postawnych mężczyzn. Od tamtej pory Santa Claus jest już krasnoludkiem pełnowymiarowym.
Wylansowała go Coca-Cola.
W czasach swej młodości Santa Claus ubierał się na zielono, darzało mu się też wdziewać złoto, biel itd. Nic go nie ograniczało aż o czasu, gdy zaopiekowała się nim The Coca-Cola Company.
Ich specjaliści od reklamy uznali, że aby zimą utrzymać sprzedaż napoju chłodzącego, trzeba koniecznie ocieplić jego wizerunek. W tym celu zatrudniono Haddona Sundbloma - rysownika szwedzkiego pochodzenia. Jego cieplutkie i słodziutkie reklamy poruszyły serca klientów i na stałe zadomowiły się w ich wyobraźni. Coroczna (od siedemdziesięciu lat!) wielka, świąteczna kampania promocyjna też robi swoje ? coca cola sprzedaje się zimą bardzo dobrze.
Odpoczywa w święto pracy.
Jak można zobaczyć na tym wideo, transmitującym na żywo obraz z chatki z Rovaniemi, Święty Mikołaj jest bardzo zajęty. Pracuje nieprzerwanie, przyjmując gości siedem dni w tygodniu, średnio przez siedem do dziewięciu godzin dziennie (z oczywistych powodów widzenia są ograniczone m. in. 24. i 25. grudnia oraz... 1. maja, w święto pracy). Szczegóły na jego oficjalnej stronie.
Mikołaj trafił do Finlandii, kiedy fiński sprawozdawca radiowy, Markus Rautio, rozpowszechnił legendę o tym, że św. Mikołaj może słyszeć życzenia dzięki temu, że mieszka na Korvatunturi (co po fińsku znaczy ''Wzgórze-Ucho''). Podczas sowiecko-fińskiej wojny zimowej Mikołaj znalazł się w niebezpieczeństwie i musiał przeprowadzić do Rovaniemi. Od tamtego czasu musi polegać wyłącznie przysyłanych przez dzieci listach.
Jest Polakiem.
Żeby spotkać się z prawdziwym Świętym Mikołajem, nie trzeba jednak lecieć do Laponii. W Kołacinku urzęduje Mikołaj nie mniej oryginalny, ale za to polski!
Nasz biało-czerwony Mikołaj wręcza prezenty i da sobie zrobić zdjęcie za drobną opłatą. A za kolejnego grosika lub dwa przemieli Wasze złe uczynki w Młynku Kołacinka. Drogie dzieci, nie dajcie sobie wcisnąć rózgi. Wystarczy zwrócić się z prośbą do polskiego Mikołaja.
sza
PS Korzystaliśmy m. in. z artykułu opublikowanego na wiadomosci24.pl.