Biskup Antoni Długosz jest niezastąpiony. Niedawno dowiedzieliśmy się dzięki niemu, jak katolik powinien okazywać zainteresowanie płci przeciwnej.
DOWIEDZ SIĘ, JAK PODRYWAĆ PO KATOLICKU >>>
W najnowszym numerze ''Super Expressu'' biskup służy garścią porad na temat przeklinania. Okazuje się, że można wyrazić zdenerwowanie nie popełniając grzechu. Trzeba tylko pamiętać o kilku zasadach.
Po pierwsze: nie wzywać imienia Pana Boga na daremno , podobnie jak świętych i Matki Boskiej. Lepiej nie igrać z diabłem, przekleństwa takie jak ''niech to piekło pochłonie!'' czy ''do czorta!'' także są zabronione. Dobry katolik, jak zresztą każdy kulturalny człowiek, stroni również od wulgaryzmów, nie obraża bliźnich i nie życzy nikomu źle.
Jakie wyrażenia są zatem dopuszczalne? Biskup radzi:
W chwili zdenerwowania powinniśmy relaksować się takimi słowami, które nas rozluźnią, wprowadzą pogodną atmosferę i nie odwołują się do przemocy i nieszczęść.
Dla tych, którym powyższe wytyczne wydają się zbyt ogólne, biskup Długosz przygotował listę dopuszczalnych przekleństw oraz przykłady nieodpowiednich. Oto niektóre z nich:
Jak wolno przeklinać:
- Motyla noga!
- Piernik jasny!
- Kurtka na wacie!
- Do kroćset fur beczek!
- Na krowie kopytko!
- Kuchnia felek!
- Kurza melodia!
Jak nie wolno przeklinać:
- Tam do kata!
- Na rany koguta!
- Niech to dunder świśnie!
Nawet ateiści powinni sobie wziąć do serca te zalecenia. Nie mamy wątpliwości, że ''kurza melodia!'' dużo lepiej rozładuje napięcie niż wiadome słowo na ''k'' .