Prowadzi podwójne życie. W Nowym Jorku jest taksówkarzem, a w Afryce królem

30 lat temu Isaac Osei przeprowadził się z żoną do Nowego Jorku i postanowił zostać taksówkarzem. W 1982 z trudem uzyskał cenną licencję taksówkarską. Kilka lat później był już wiceprezesem małej, ale własnej kompanii taksówkarskiej. I już kiedy myślał, że zaszedł wysoko został królem.

Szefową firmy jest druga żona Isaaca - Elizabeth. Interes działa 24 godziny na dobę, więc wymaga pracy.  Już samo uzyskanie licencji taksówkarskiej w Nowym Jorku jest bardzo trudne. Ich ilość jest ograniczona na mocy ustawy z lat 30., a ich kupno ciągnie za sobą gigantyczne koszty. W 2011 sprzedano taką licencję za ponad 705 tysięcy dolarów.

Kilka razy w roku Isaac wraca z żoną do Ghany, gdzie się urodził. Nie są to jednak wakacje. Wręcz przeciwnie, jedzie tam by zająć się obowiązkami króla, bowiem w Ghanie znany jest jako "Nana Gyensare V", wódz ludu Akwamu.

Nowe szaty króla, fot. za nytimes.com/ własność Isaaca i Elisabeth Osei

Osei pochodzi z dużej rodziny - jest jednym z 19 dzieci. Dotychczas funkcję monarchy pełnił jego brat, ale zmarł w 2006 roku i korona oraz obowiązki z nią związane spadły na głowę Isaaca. Dlatego na kilka dni w roku staje się monarchą, wodzem i politykiem w jednej osobie w pięciu miastach. Również 24 godziny na dobę.

W Ghanie do jego obowiązków należy rozwiązywanie sporów natury prawnej i wszelkich konfliktów rodzinnych. Jako wódz ma decydujący głos w kwestiach spornych, dlatego wszystkie sprawy lądują na jego "biurku". Musi z nimi zdążyć w zaledwie parę dni, w przeciwnym razie będą musiały czekać rok na rozpatrzenie.

Jego żona natomiast musi przygotować ucztę dla 1000 osób z okazji dnia jamsu (bulw pochrzynu), na której sam wódz w tradycyjnym rytuale musi pobłogosławić ostatnie zbiory. Po uroczystościach wracają do Nowego Jorku, gdzie czekają na nich obowiązki w Napasei Taxi Management Corporation - ich własnej firmie przewozowej. I tak w kółko.

Choć w Afryce jest królem, w wielkim jabłku Isaac i jego firma taksówkarska muszą walczyć o przetrwanie, jak cała reszta, i nie ma mowy o taryfie ulgowej.

Zmarł dziwak, który żył w chacie z XVI w. Weszli, a tam... [ZDJĘCIA] >>