Podał fast-food do sądu, bo oferował za małe... krzesełka

Skoro Amerykanie ciągle chcą powiększonych zestawów w fast foodach, to naturalne, że w końcu zapragną też większych krzesełek. Kto by pomyślał, że o swoje '''święte prawo'' będą musieli walczyć w sądzie. 

Ulubiony fast food Martina Kessmana - White Castle - wielokrotnie obiecywał mu, że wprowadzi nowe, większe fotele w swojej filii w Nanuet . Knajpa wysłała mężczyźnie nawet projekt zmiany wystroju, ale na tym poprzestała. Przez dwa i pół roku nie dokonała żadnych zmian. W końcu przebrała się miarka i Martin wygodnego siedzenia poszedł szukać w sądzie. Kessman jest bowiem święcie przekonany, że polityka koncernu łamie prawa osób z nadwagą.

Ja po prostu chcę sobie usiąść - wyjaśnił

W ulubionej ''restauracji'' z dnia na dzień robiło się Martinowi coraz mniej wygodnie. Kiedy niedawno przyszedł coś zjeść czekała go przykra niespodzianka. Bardzo się zdziwił, bo nie mógł się zmieścić w fotelu:

Jestem całkiem duży, ale nie ogromny. Mimo to nie mogłem się tam wcisnąć - tłumaczył.

Obolały po tym jak uderzył się w kolano o metalową nogę od stołu, mężczyzna wyszedł z 'restauracji' i niezwłocznie napisał skargę do siedziby White Castle. Nie godził się na to, żeby pożegnać ulubione hamburgery tylko ze względu na swoją tuszę.

Rozejrzałem się po restauracji i zobaczyłem, że nie ma miejsca dla kogoś, kto przyszedł po prostu coś zjeść - narzekał mężczyzna.

Jednocześnie Kessman twierdzi, że w innych restauracjach nie ma żadnego problemu ze znalezieniem miejsca. Mężczyzna zaznaczył też, że bez problemu mieści się w siedzeniach samolotów. Co na to przedstawiciele koncernu?

Wystarczy, żeby Kessman poprosił obsługę o zwykłe krzesło - oświecił maklera rzecznik White Castle Jamie Richardson.

Ponadto Martin zarzuca sieci, że w odpowiedzi na jego roszczenia zachowała się nieuprzejmie, co tylko dolało oliwy do ognia. Według pozwu, który wniósł poszkodowany mężczyzna, restauracja nie zaproponowała godziwej rekompensaty za niedogodności:

W każdym liście był kupon na trzy hamburgery. Za dodatkowy ser musiałem zapłacić! - opowiedział.

No cóż, karygodne. Ale czy to odebrało maklerowi apetyt? Niezupełnie.

Moja noga tutaj więcej nie postanie, dlatego teraz po hamburgery wysyłam żonę. Czuje się jak wyrzutek - tłumaczył Martin.

Czyżby małe krzesełka były obok sałatek kolejnym elementem agresywnej kampanii uświadamiającej Amerykanów wagę zdrowego odżywiania? Kto wie. Może po prostu Martin nie może się pogodzić z faktem, że wyrósł z fast foodów.

Szkło, proszek, poduszki. Od jedzenia czego mogą być uzależnieni ludzie? [ZOBACZ] >>

Leila Lopes z Angoli wybrana nową Miss Universe [ZDJĘCIA] >>>

Więcej o: