Plan był prosty: nastraszyć właściciela przypadkowego numeru dwuznacznym sms-em o treści: "Schowałam zwłoki. Co teraz?". Na nieszczęście dla żartownisia ze wszystkich dostępnych numerów, padło na ten należący do lokalnego detektywa. Rzecz wydarzyłą się w stanie Arkansas.
Mężczyzna zareagował błyskawicznie i bez trudu namierzył komórkę. Kiedy Policja dotarła do nadawcy feralnego sms-a, okazało się, że jest nim... 15-letnia dziewczyna. Podejrzewamy, że detektyw był ostatnią osobą, której się spodziewała.
Pomysł na psikusa nastolatka wzięła z internetu.
Z początku wydawało mi się to całkiem śmieszne - wyjaśniła dziewczyna
Policji jednak wcale nie było do śmiechu - dochodzenie odwróciło ich uwagę od prawdziwych przestępstw i trochę kosztowało. Na szczęście dla nastolatki wszystko skończyło się na ostrzeżeniu. To nauczka na przyszłość, że jeśli mamy stroić sobie szkolne żarty, to najbezpieczniej pozostać przy starej, dobrej "pierdzącej poduszce".