"Fakt": Krzysztof Ibisz ratuje świat

Był szybki jak błyskawica.

Na tytuł ''Ibiszmana'' prezenter Polsatu i felietonista Natemat.pl zasłużył sobie brawurową akcją ratunkową w Białce Tatrzańskiej. Będąc na nartach z synem, zobaczył że ktoś znajduje się w niebezpieczeństwie:

- Zauważyłem, że jakiś mały chłopiec zsunął się z kanapy wyciągu i rodzice go trzymają za ręce jakieś 20 metrów nad ziemią! Czy wytrzymają  jeszcze kilkanaście słupów do końca? I tak przejechali już chyba dwa, trzymając wiszące w powietrzu dziecko tylko za ręce!

Nie wiemy, czy Krzysztof Ibisz rozpiął wtedy narciarski kombinezon, ukazując niebiesko-czerwono-złoty trykot Ibiszmana, ale z pewnością zachował się bohatersko. Popędził w dół zbocza, żeby o zagrożeniu poinformować obsługę wyciągu. Wkrótce mechanizm został zatrzymany, a rodzicom udało się wciągnąć dziecko na kanapę. Niebezpieczeństwo zostało zażegnane.

Według ''Faktu'' pani Katarzyna, matka nieostrożnego dziecka, wysłała Ibiszowi list z podziękowaniami:

Panie Krzysztofie, ja wciąż nie wierzę, że udało się syna i nas uratować. Nie wierzę chwilami, że to było naprawdę. Wczoraj byliśmy w Kalwarii Zebrzydowskiej podziękować za uratowanie życia. Modliłam się o szczęście w życiu dla Pana i kobiety, która ze mną i mężem trzymała naszego syna.

Ktoś jeszcze wątpi, że Ibiszman pochodzi z Kryptonu?

Najdziwniejsi goście "Rozmów w Toku" [ZDJĘCIA] >>

Więcej o: