Oliver Di Pietro, lekarz oferujący tę metodę odchudzania, zapewnia, że zupełnie bezpiecznie możemy w 10 dni stracić nawet 10% procent swojej wagi. To już powinno wystarczyć, by zapaliło się nam światełko alarmowe. Dieta jednak nie zrobiła jak dotąd wielkiej kariery z innego powodu - wymaga od pacjenta chodzenia z rurką w nosie przez cały czas kuracji.
Dieta doktora Di Pietro polega na wywołaniu w pacjencie tzw. ketozy, czyli stanu, w którym dochodzi do spalania tłuszczów zamiast glukozy. Przez dziesięć dni pacjent nie może przyjmować żadnych węglowodanów, karmi się jedynie białkami, tłuszczami i wodą wprowadzanymi do organizmu przez rurkę. Podłączone do przenośnego komputera urządzenie kropla po kropli dawkuje pacjentowi tylko 800 kalorii dziennie .
Dieta ketonowa ma bezdyskusyjne zalety - jest szybka, podczas jej stosowania nie odczuwa się głodu, a w początkowych fazach wywołuje nawet euforię. W wersji doktora Di Piedro na pewno nie wymaga hospitalizacji, komputer z kroplówka można wziąć pod pachę i cieszyć się życiem.
Dieta ma też poważne wady . Podczas spalania tłuszczu w organizmie wydziela się aceton, który psuje oddech, a brak błonnika w pożywieniu prowadzi do zaparć. Przy przyspieszonej diecie dra Di Pietro pacjenci narażeni są też na uszkodzenie nerek, efekt jo-jo i utratę masy mięśniowej (800 kalorii to za mało, żeby spalał się tylko tłuszcz).
Dieta ketonowa jest popularna wśród sportowców , którzy muszą szybko dostosować się do kategorii wagowych, np. w boksie. Zwykle jednak trwa wtedy dłużej i zawiera codzienną dawkę węglowodanów. Dietę dra di Piedro podobno stosują przede wszystkim panny młode, które w ostatniej chwili chcą wcisnąć się w ślubną sukienkę.
TOP 5 najgłupszych terapii medycyny alternatywnej [NIE RÓBCIE TEGO W DOMU] >>