Tolbert - pracujący jako profesjonalny odtwórca roli Świętego Mikołaja - odwiedził park podczas rodzinnego wyjazdu wakacyjnego na Florydę. Z powodu swojego podobieństwa do popkulturowego wizerunku świętego , co chwila przykuwał uwagę dzieci kręcących się po Disneylandzie, które prosiły go o zdjęcia czy autograf.
Po jakimś czasie, podszedł do niego jeden z pracowników Walt Disney World i poprosił o to, aby postarał się wyglądać "mniej mikołajowato". Gdy Tolbert odparł, że przecież nie ma na sobie czapki, płaszcza i worka na plecach, usłyszał, że "być może chodzi o jego koszulkę z napisem The Night Before Christmas".
Mężczyźnie zaoferowano inną koszulkę. Poproszono też, aby mówił każdemu dziecku, że "nie jest tym, za kogo go biorą, nie jest w pracy i nie zamierza pozować". Niestety, mimo tego, dzieci nadal go zaczepiały. Wtedy pracownicy parku zasugerowali, żeby odłożył zwiedzanie na inny dzień, a do tego czasu w jakiś sposób zmienił mu wizerunek. Wręczyli mu także darmowe bilety.
Thomas Tolbert. fot. WKMG Local 6
Tolbert opuścił park, ale nie kryje swojego rozgoryczenia:
"Nie miałem czerwonego stroju, czapki, futrzastych butów. Jednak ewidentnie chodzi o twarz. Jestem po prostu zbyt podobny."
Thomas Tolbert przyjął darmowe bilety, ale - jak mówi - podejrzewa, że każda kolejna wizyta skończy się dokładnie w ten sam sposób. Jak twierdzi, jedynym wyjściem byłoby traktowanie sobowtórów chcących odwiedzić Disneyland w taki sam sposób jak celebrytów.
"Najgorsze jest to, że Disney nie może być właścicielem Świętego Mikołaja. Święty nie jest niczyją własnością." - dodał.
Materiał telewizji WKMG Local 6 dotyczący Tolberta można zobaczyć tutaj >>
17 fotografii, które robią wodę z mózgu. Co się na nich dzieje? [ZDJĘCIA] >>>