Jak informuje "Fakt", do tej pory czajnik służył wiernie i zachowywał się normalnie. Ale to musiał być podstęp, bo pewnego feralnego dnia czajnik "zbuntował się". Dziennik postarał się o dokładną rekonstrukcję zdarzenia.
Nasz bohater wlał wodę do czajnika i postawił na zapalony gaz. Kiedy woda się gotowała, przyrządzał sobie kanapki do pracy. Nagle czajnik złowrogo zabulgotał i zamiast gwizdać, zaczął samoistnie podskakiwać na palniku.
Pan Jacek nie wahał się i z narażeniem życia ruszył czajnikowi na ratunek.
Odruchowo podbiegłem do kuchenki i chciałem zdjąć czajnik z gazu. Kiedy złapałem rączkę, gwizdek jak z procy wystrzelił mi w oko, a para poparzyła rękę.
Śledztwo wykazało, że winę za to zdarzenie ponosi kamień, który wytrącił się z twardej wody i zatkał odpływ pary w gwizdku. Tak więc, drodzy czytelnicy, uważajcie na swoje czajniki.
Nagłówek dnia fot.