Oczywiście Harris podejrzewał, że za pierścionek mógł być warty sporo pieniędzy, a jak na jego możliwości, wręcz fortunę. Mimo to zdecydował się go zatrzymać. Miał przeczucie, że to mógł być przypadek i ktoś może się po niego zgłosić.
Miał rację. Pierścionek należał do Sary Darling i był dla niej ważną pamiątką, więc jego utrata była dla kobiety ciężkim przeżyciem. Jakim cudem biżuteria znalazła się w kubku Harrisa? Po protu pewnego dnia na palcu Sary pojawiła się wysypka. Pierścionek trafił do portmonetki i gdy kobieta postanowiła wspomóc bezdomnego kilkoma dolarami, przez przypadek wyrzuciła swoją pamiątkę.
Pani Darling domyślała się, gdzie mogła stracić pierścionek więc spróbowała odnaleźć Harrisa. Wróciła w miejsce, w którym go widziała, jednak za pierwszym razem się nie spotkali. Ale kobieta była zdesperowana więc następnego spróbowała ponownie i tym razem miała szczęście.
Zapytałam go, czy mnie pamięta - opowiada Sarah - i powiedziałam: myślę, że przez przypadek podarowałam panu coś, co jest dla mnie bardzo cenne.
Chodzi o pierścionek? - zapytał Harris - Tak, mam go. Trzymałem go dla Pani.
Nie wiadomo, czy Billy Harris spodziewał się nagrody za swój szlachetny uczynek, ale nawet jeśli, to raczej nie takiej. Sarah, chcąc okazać swoją wdzięczność, zorganizowała zbiórkę pieniędzy dla bezdomnego. Opisana na stronie internetowej historia i zainteresowanie mediów poruszyły Amerykanów do tego stopnia, że w dziesięć dni zebrano przeszło 140 tys. dolarów.
Zbiórka ma potrwać trzy miesiące, a wszystkie pieniądze trafią do Billy'ego. I jak tu, w takiej sytuacji, nie wierzyć w karmę?