Przemówienie dotyczyło trudnej sytuacji na rynku pracy. Przewodniczący Miller bardzo starał się porwać tłumy mocno akcentując chwytliwe hasła, ale niestety w pewnym momencie okazało się, że polityk najwyraźniej nie poświęcił zbyt wiele czasu, na ćwiczenie swojego wystąpienia.
Choć Miller starał się być dyskretny i odwrócił się od mikrofonu, nie dało się nie usłyszeć dramatycznego pytania "co dalej?". Na szczęście za plecami polityka znajdował się młody asystent (mamy nadzieję, że zatrudniony na etacie!), który treść przemowy miał zapisaną na kartce.
W pewnym momencie pojedyncze podpowiedzi zamieniły się w zwyczajne dyktowanie, a całą scenę zarejestrowały kamery TVN24. Za komentarz do sytuacji niech w tym wypadku posłużą kwaśne miny stojących obok Millera polityków i związkowców.