Bohaterami kampanii są dwaj młodzi młodzi chłopcy, którzy podróżują po polskich drogach i przedstawiają rozwiązania wprowadzone przez GDDKiA. W krótkich spotach omówione są m.in. lewoskręty, pasy do wyprzedzania, wysepki przed przejściami dla pieszych i interaktywne znaki.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie sposób, w jaki porozumiewają się bohaterowie kampanii. Wydaje się, że w założeniu miał to być dynamiczny język młodzieżowy, ale... nie wyszło zbyt dobrze. Utrzymując język dominujący w produkcji, moglibyśmy określić ten spot paździerzowym. Sytuację pogarszają niskich lotów gry słowne. Prezentujemy fragment dialogu między bohaterami spotu.
- Ty, lukaj, pacz, jaki kał!
- Widzę.
- Wleczesz się tym parabuchem jak jakiś ciupas. No weź ją łyknij!
- Mam łyknąć kał?
- A jesteś kierowcą czy ciupasem?
- Mówisz i łykam!
Podobnie prezentują się inne spoty.
Oprócz filmów powstały także plakaty oparte na filmikach. Jeden z nich, dotyczący tematu powyższego spotu, szczególnie wzburzył internautów.
''Zaufajne drogi'' fot. drogizaufania.pl fot. drogizaufania.pl
Stworzenie kampanii GDDKiA zleciła Bartkowi Kędzierskiemu, który kilka lat wcześniej wyprodukował animowany serial dla dorosłych ''Włatcy Móch''. Wydaje nam się, że można było rozważniej wybrać zwycięzcę przetargu.
Chociaż kampania ''Zaufajne drogi'' wystartowała już w lipcu tego roku, to przez kilka miesięcy pozostała niezauważona. Jednak dziś odkopali ją użytkownicy Twittera. Bardzo szybko pojawiły się pierwsze głosy krytyki.
Dla porównania prezentujemy jeden ze spotów stworzonych na potrzeby kampanii z 2010 roku. Różnica jest bardzo wyraźna. Dlatego tak bardzo dziwi nas poziom tegorocznych spotów. Co poszło nie tak?
Macie wolną chwilę? Zajrzyjcie na nasz profil na Facebooku >>>