Gafarow brał udział w ćwierćfinale wczorajszych zawodów w sprincie. Niestety Rosjanin nie miał szczęścia i podczas biegu przewrócił się uszkadzając swoją lewą nartę. Początkowo wydawało się, że upadek będzie kosztował go zaledwie kilkanaście sekund, jednak narta nie nadawała się do dalszej jazdy, a mężczyzna upadł po raz kolejny. Mimo tego sportowiec nie poddawał się i próbował kontynuować bieg, żeby spotkać kibicujących mu rodaków, którzy czekali na niego tuż za linią mety.
Świadkiem zdarzenia był trener kanadyjskich biegaczy narciarskich - Justin Wadsworth. I chociaż mężczyzna na co dzień trenował rywali Rosjanina, to doskonale zdawał sobie sprawę, że w sporcie liczą się nie tylko wyniki, ale również honorowe zachowanie. Dlatego po drugim upadku sportowca wziął zapasową nartę, wskoczył na tor i pomógł Gafarowowi dokończyć bieg.
Chociaż ostatecznie Rosjanin nie zajął medalowej pozycji, to jego przybycie zostało powitane gromkimi brawami. Na szacunek kibiców zasłużył również Wadsworth.
To było jak patrzenie na zwierzę, które wpadło w sidła. Nie mogłem na to pozwolić - powiedział Wadsworth w rozmowie z dziennikarzami.
I o to chodzi w sporcie. Czapki z głów, panie Wadsworth.
Macie wolną chwilę? Zajrzyjcie na nasz profil na Facebooku >>>