W tym miejscu było mniej ludzi, niż na powierzchni Księżyca. Zeszli do krateru aktywnego wulkanu

Podróżnik i autor filmów dokumentalnych, George Kourounis, uwielbia mocne wrażenia - zajmował się już ściganiem tornad, wziął nawet ślub na zboczu wybuchającego wulkanu. Jednak ciągle było mu mało. W końcu, po latach wypraw w ekstremalne miejsca, postanowił spełnić swoje największe marzenie i... zszedł do krateru aktywnego wulkanu. To było jak spojrzenie we wrota piekieł! - mówił później.

Kourounis oraz jego kolega Sam Cossman spędzili 4 dni na zboczu wulkanu Marum, położonego na jednej z wysp na południowym Pacyfiku. Ubrani w specjalne kombinezony zeszli prawie 400 m w głąb krateru, a całą ekspedycję uwiecznili na filmie i zdjęciach.

Od lawy bił okropny żar, a deszcz był tak kwaśny, jakby pochodził z akumulatora! - opowiadał Korounis. Odrobina tryskającej lawy wypaliła dziurę w jego kombinezonie i stopiła część aparatu fotograficznego.
Więcej o: