Według ekologów Kuzja zdecydował się wyemigrować z ojczyzny "za chlebem" - przepłynął rzekę Amur i przekroczył chińską granicę w poszukiwaniu pożywienia. Kilka dni temu, przy pomocy specjalnego nadajnika w obroży, zlokalizowano go na terenie chińskiego rezerwatu. Jego dyrektor powiedział, że tygrys z pewnością nie będzie u nich głodować.
Jeśli nie zadowoli się zwierzyną, władze rezerwatu gotowe są podsunąć mu obiad pod nos - w razie potrzeby wypuszczą bydło w miejsca, które upodobał sobie ich rosyjski "gość".
Podobno rosyjska dyplomacja zwróciła się do Chińczyków z prośbą o ochronę "tygrysa prezydenta Putina" . Obszar, na którym przebywa Kuzja, jest zaludniony gęściej niż rosyjska tajga. Istnieje obawa, że zwierzę może paść ofiarą miejscowych kłusowników lub rolników, którzy często zabijają tygrysy obawiając się o swoją trzodę.