Pomimo tego, że "Kim" do centrum miasta przyjechał metrem i bez zwyczajowej obstawy złożonej z generałów, tam, gdzie się pojawiał wzbudzał poruszenie. Pewnie nie wszyscy zgromadzeni na ulicach wiedzieli, że to tak naprawdę całkiem popularny performer.
Fałszywy Kim Dzong Un nazywa się Howard, pochodzi z Australii i jest byłym muzykiem. Pomysł na zostanie sobowtórem wodza Korei Północnej podsunęli mu znajomi, którzy regularnie robili sobie żarty z podobieństwa do słynnego satrapy.
Tak Howard wygląda bez makijażu.
Tak wyglądał jeszcze jakiś czas temu. Pomysł na zostanie sobowtórem Kima podsunęli mu znajomi, którzy regularnie robili sobie żarty z podobieństwa do słynnego satrapy. Howard, z trudem wiążący koniec z końcem perkusista, postanowił zrobić z tego użytek Fot. BOBBY YIP / REUTERS Fot. BOBBY YIP / REUTERS
1 kwietnia na Prima Aprilis Howard udał się do fryzjera i profesjonalnego studia makijażu, żeby w 100% upodobnić się do Kim Dzong Una. Pomysł chwycił. Od tego czasu performer podróżuje po różnych miastach Azji i zarabia na życie udając dyktatora.
Jego pojawienie się wśród demonstrantów w Hongkongu zwróciło uwagę reporterów CNN, którzy zrobili o nim krótki dokument. Na filmie pokazują jak wygląda przygotowanie i proces wchodzenia w rolę.
Howard, już jako Kim Dzong Un, tłumaczy też, dlaczego przybył do miasta.
Popieram wasz ruch i popieram demokrację w Hongkongu. - wyjaśniał "Kim" - Nie dlatego, że chcę, żebyście byli szczęśliwi, po prostu nie chcę, żebyście robili kopię Korei Północnej.