To najszybszy łucznik świata. Zniszczył mit Hollywood i obalił teorie historyków

Wideo Larsa Andersena w kilka dni obejrzało ponad 18 milionów ludzi. Duńczyk krok po kroku rozprawia się na nim z popularnymi mitami dotyczącymi łucznictwa. Warto wiedzieć, jak powinno ono wyglądać, skoro oglądamy je tylko w telewizji.

Nowy poziom łucznictwa - tak Lars Andersen nazwał swoje wideo, które lada moment będzie miało już 20 milionów wyświetleń . Lars udowadnia na nim, że wszystko, co myśleliśmy, że wiemy na temat łucznictwa, jest błędem.

Z filmów i kanałów sportowych kojarzymy, że łucznicy do strzału muszą się odpowiednio przygotować, stanąć w bezruchu, wymierzyć i strzelić do celu. Lars Andersen udowadnia, że kilkaset lat temu, przed opracowaniem broni palnej, byłoby to nie do pomyślenia. Łucznik, który by tak robił, nie zdążyłby wystrzelić strzały - sam byłby świetnym celem dla przeciwnika.

W 2012 roku Lars obalał jeden z mitów dotyczących łucznictwa. Dotychczas historycy i znawcy tematu uważali, że wystrzelenie trzech strzał w czasie poniżej 1,5 sekundy jest niewykonalne. Duńczyk nie tylko udowodnił, że można to zrobić szybciej. Pobił ten rekord o całą sekundę .

Jest prawdopodobnie najszybszym łucznikiem na świecie. W ostatnich latach doskonalił swoją technikę i dzisiaj w 0,6 sekundy potrafi wystrzelić trzy strzały - jedna po drugiej. Na swoim najnowszym filmie opowiada, jak naprawdę wyglądało kiedyś strzelanie z łuku - i nie przypomina to techniki Robin Hooda .

 

Lars łapie strzały w locie, przepoławia je, strzela z zawrotną szybkością, w ruchu (również na motorze), trzyma łuk i strzały na różne sposoby a wszystko to podpiera informacjami z historycznych książek. Jego celność jest zdumiewająca (zawsze trafia).

W internecie pojawiły się już głosy, żeby nie wierzyć we wszystko, co Duńczyk pokazuje na swoim filmie . Owszem, strzela bardzo szybko. Ale trzeba pamiętać, że film jest poszatkowany - prawdopodobnie jego celność wcale nie była taka wspaniała, jak pokazuje. Na 5 minut ostatecznej wersji złożyły się prawdopodobnie całe tygodnie nieudanych prób.

Lars korzysta z technik strzeleckich, które odpisuje jako ''zapomniane'', co również nie jest do końca prawdą. Są to techniki typowe dla Azji i Europy Wschodniej. Dodatkowo okazuje się, że większość informacji, które przekazuje widzom, jest powszechnie znana profesjonalnym łucznikom. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co jest nie tak w filmie Larsa, zajrzyjcie TUTAJ .

Musimy jednak przyznać, że jego film zrobił na nas ogromne wrażenie. Niewątpliwie ta sztuka wymagała wielu lat ćwiczeń. Chętnie obejrzymy kolejne filmy Larsa - tylko może już bez pseudo-profesjonalnego komentarza.