Matylda uciekła swojemu gospodarzowi zaledwie dzień po tym, gdy przywiózł ją do domu. Bohaterskie zwierze wybrało partyzanckie życie w lesie w okolicach Złotego Stoku: przetrwała dwie mroźne zimy, wydostała się z wnyków, które zastawili na nią rolnicy i systematycznie niszczyła miejscowe uprawy - opisywało TVP Info.
Krowę schwytał dopiero pan Leszek:
"Próbowaliśmy zatrzymać ją na koniach wraz z kołem łowieckim i psami, ale i to nie zdało to egzaminu" - mówił w rozmowie z TVN24.
Gdy to nie pomogło, mężczyzna postanowił przechytrzyć Matyldę:
"Przez kilka dni przyjeżdżałem na randki z krową. Przywoziłem jej sól, jabłka i kapustę. W końcu udało się ją pojmać" - cieszył się.
Teraz Matylda musi ponownie trafić do rejestru zwierząt hodowlanych. Po ucieczce została z niego wypisana, wiec według unijnego prawa nie istnieje - podaje portal tvn24.pl.
Krowa Fot. wehuntedthemammoth.com Fot. wehuntedthemammoth.com
Historię krowy podchwyciły brytyjskie portale, które opisują jej przeżycia. Część internautów kibicuje też, by Matylda znów odzyskała wolność: