Spodobało Ci się?
Jezioro Bellandur leży w Bengaluru - trzecim co do wielkości mieście w Indiach. Traf chciał, że właśnie ten rejon jest też nazywany indyjską Doliną Krzemową. Prężny rozwój przemysłu wpływa bardzo niekorzystnie na stan lokalnych wód gruntowych. Choć zanieczyszczenia są wlewane do okolicznych jezior od lat, parę miesięcy temu doszło do prawdziwej katastrofy ekologicznej.
Na powierzchni jeziora pojawiła się gęsta warstwa piany, która nie dość, że zasłania taflę wody, to jeszcze najzwyczajniej pod słońcem śmierdzi i wywołuje u ludzi podrażnienia skóry i nudności. To ''zasługa'' różnych kombinacji związków chemicznych amoniaku, fosforanów i tłuszczów od lat zalewających ten zbiornik wodny.
Jeden z mieszkańców miasta, kiedy zobaczył co stało się z jeziorem wyszedł zrobić zdjęcia. Choć przebywał w jego pobliżu tylko kilkanaście minut skończyło się na wymiotach. To samo spotkało studentów pobierających próbki wody do badań.
View post on imgur.com
Teraz sytuacja jest jeszcze poważniejsza. Piany przybyło, a kiedy pada deszcz, wręcz wylewa się na ulice miasta, powodując paraliż komunikacyjny. Wiatr roznosi ją też w powietrzu, co jest szczególnie niebezpieczne: w kontakcie z ludzką skórą powoduje powstanie wysypki i poparzeń. Co więcej, stężenie substancji chemicznych jest tak wysokie, że piana może w każdej chwili zapłonąć żywym ogniem.
Jezioro było źródłem wody dla miasta i ponad 20 okolicznych osad. Teraz najlepiej trzymać się od niego z daleka. Jest tak źle, że mieszkańcy okolicy zaczęli się domagać interwencji władz. Zaczęto w tej sprawie zbierać podpisy pod petycjami. Jedna z nich została stworzona przez Sanchitę Jha , pracownicę jednej z firm, które miały swój wkład w zanieczyszczenie jeziora. W bardzo krótkim czasie uzbierano niemal 15 000 tysięcy podpisów. Kiedy będzie ich dokładnie tyle, zostanie skierowane pismo do Ramanath Rai - Ministra Lasów i Ekologii.
Spodobało Ci się?