Pomysłowi Brazylijczycy zostawili rowery w ogólnodostępnych miejscach. Wydaje się, że nikt ich nie pilnuje, i że są nieprzypięte. Po prostu same pchają się w ręce. Ale w rzeczywistości to całkiem finezyjnie zastawiona pułapka:
Na nieszczęście złodziei tylne koło roweru jest przywiązane sznurkiem do drzewa. Kiedy rabuś chce szybko uciec na nowej zdobyczy, sznurek się napręża, hamuje rower, a złodziej z całym impetem uderza twarzą prosto w ziemię. Za każdym razem bardzo szybko rezygnuje z kradzieży.
Jakoś wcale nam nie jest ich żal. Może trochę brutalnie, ale cieszymy się, że sprawiedliwość dopadła winnych. Karma zawsze wraca, do niektórych szybciej niż by się tego spodziewali.