Ruszył na pomoc, choć nie był na służbie. Policjant uratował alpaki przed pewną śmiercią

Gdyby nie szybka reakcja funkcjonariusza, mogłoby dojść do prawdziwej tragedii.

Spodobało Ci się?

25 listopada wieczorem mieszkający pod Gnieznem policjant zobaczył, że znad posesji jego sąsiada unosi się dym. Zaalarmowany tym widokiem poprosił żonę by zadzwoniła po straż pożarną, a sam udał się na miejsce zdarzenia. Płonąć mógł nie tylko dom, w którym mieszka rodzina z dziećmi, ale też zagroda pełna hodowlanych alpak.

Na miejscu okazało się, że płonęły budynki gospodarskie, w których przebywały zwierzęta. Jak podaje strona policja.pl , funkcjonariusz, choć nie był wtedy na służbie, nie zważał na niebezpieczeństwo i ruszył na pomoc alpakom uwięzionym w płonącej zagrodzie.

Mężczyzna pokonał ogrodzenie i otworzył zamkniętą bramę. Uratował tym samym 50 alpak przed bolesną śmiercią w pożarze. Niestety nie udało się pomóc 2 zwierzakom, które nie przeżyły.

Na miejscu zjawiły się oddziały strażaków z z Gniezna, Mnichowa, Czerniejewa i Łubowa. Pożar udało się opanować. Prawdopodobnie jego przyczyną było zwarcie w instalacji elektrycznej. Nie ucierpieli mieszkańcy domu, ale niestety nie udało się pomóc 2 zwierzakom, które nie przeżyły.

Do zajścia doszło w Mnichowie pod Gnieznem.

Alpaki trudno spotkać na wolności. Znasz mieszkańców polskich lasów?