Patty, dołączyła do społeczności Twittera całkiem niedawno. Kobieta ma dość tradycyjne poglądy na życie. Po jej opisie na portalu można wywnioskować, że swoje serce oddała mężowi, Bogu i swoim dzieciom. Piękne, prawda? Postanowiła, że wykorzysta siłę Twittera, żeby znaleźć odpowiedź na nurtujące ją pytanie. W łazience swojego 19-letniego syna znalazła coś, czego nie potrafiła zidentyfikować i poprosiła o pomoc na Twitterze:
''CJ jest jedynym, który używa łazienki na parterze. Kiedy poszłam ją posprzątać, zobaczyłam to. Czy ktoś wie, co to jest?''. Biedna kobieta nie była świadoma tego, że w łazience swojego syna znalazła seks-zabawkę . Bardzo szybko jej niepewność została rozwiana:
Patty nie mogła pogodzić się z prawdą i zaprzeczała każdym kolejnym doniesieniom. Nawet firma, która wyprodukowała tę zabawkę, potwierdziła Patty jej najgorszy koszmar:
''W odpowiednim miejscu''
I bardzo, ale to BARDZO jej się to nie podobało:
''Co 19-latek z tym robi? Nie powinniście sprzedawać tego nastolatkom''
Patty przyznała się, że przeprowadziła z synem bardzo szczerą rozmowę. Chłopak czywiście nie przyznał się, że to jego zabawka, a całą winę zrzucił na swojego kolegę:
''Cóż, CJ powiedział mi, że ta seks-zabawka nie jest jego, tylko należy do jego kolegi. Nie wyobrażam sobie, żebym miała go zaprosić na święta do domu''
Patty na własnej skórze poczuła, jaką siłę ma Internet. Jedno źle zadane pytanie może spowodować PRAWDZIWĄ falę odpowiedzi. Cóż, chciała poznać prawdę, to ją poznała. Widocznie edukacja seksualna jest potrzebna nie tylko nastolatkom, ale też ich rodzicom...