Spodobało Ci się?
Historią podzielił się na Facebooku świadek całej sytuacji. Napisał, że do restauracji przyszedł pod wieczór pewien biznesmen. Zamówił herbatę, kurczaka w curry i chlebek porotta. Kiedy przyniesiono mu jedzenie do stolika, zobaczył na ulicy, przy szybie restauracji, wpatrzone w niego oczy.
Przed restauracją stał chłopiec i patrzył na jedzących przy swoich stolikach ludzi . Był brudny i zaniedbany, na pewno też głodny. Biznesmen poprosił go do środka. Okazało się, że chłopiec nie był sam - razem z nim była też jego siostrzyczka.
Dzieci usiadły przy stoliku mężczyzny. Ten zapytał je, na co mają ochotę. Wskazały na jego danie. Biznesmen zamówił więc kolejną taką samą porcję i dał dzieciakom. Chłopiec już rzucał się na jedzenie, kiedy jego siostrzyczka powstrzymała go i kazała najpierw umyć ręce.
Dzieci umyły ręce, zjadły zamówione przez mężczyznę danie i poszły w swoją stronę. Biznesmen poprosił o rachunek.
Kiedy chciał zapłacić, okazało się, że rachunek jest pusty i jest na nim tylko odręcznie napisane zdanie:
Nie mamy kasy (fiskalnej - red.), która może wycenić bycie ludzkim. Niech się Panu wiedzie!