Ostrzegamy. W takich butach nie lećcie samolotem. Może się to skończyć źle

Ochrona lotniska myślała, że to prawdziwa broń.

Spodobało Ci się?

W ostatnich latach kontrolerzy na lotniskach są szczególnie wyczuleni na wszelkie niebezpieczeństwa. Dotyczy to również pracowników międzynarodowego lotniska Baltimore/Washington. Dlatego też nie ma się co dziwić, że kiedy zobaczyli w bagażu podręcznym jednej z pasażerek coś, co wyglądało na dwa pistolety i pas z nabojami, musieli zareagować. Wyjaśnienia kobiety na nic się nie zdały.

Na szczęście nie była to prawdziwa broń ani prawdziwe naboje. Kobieta w walizce przewoziła wyjątkowej urody buty - ich obcasy producent fantazyjnie uformował w repliki pistoletów. Do kompletu dołączone były pasujące bransolety z wytłoczonym wzorem nabojów.

Przy sprawdzaniu bagażu kontrolerzy mieli pełne prawo się pomylić. Szpilki były wysokości prawie 20 centymetrów, wiele normalnych broni ma nawet mniejsze rozmiary.

Kobieta próbowała dyskutować i przekonywać, ale pracownicy lotniska byli nieugięci. Regulamin większości lotnisk na świecie zabrania nie tylko przewożenia w bagażu podręcznym broni (co oczywiste), ale również jakichkolwiek replik, które choć trochę mogłyby przypominać prawdziwą broń. Jedynym rozwiązaniem dla miłośników tego typu imitacji jest umieszczenie ich w bagażu rejestrowanym.

Pierwszy raz spotykamy się z takim problemem - powiedziała telewizji NBC rzeczniczka firmy Pleaser USA, produkującej buty z serii BONDGIRL.

Producent butów, z którymi był problem, już zapowiedział, że na wszystkich pudełkach pozostałych par z tej serii znajdą się ostrzeżenia, żeby nie wkładać ich do bagażu podręcznego.

Właścicielka feralnej pary musiała się pożegnać ze swoimi szpilkami. Ponieważ nie chciała się spóźnić na samolot, postanowiła zostawić buty na lotnisku.

Myślisz, że ty byś rozpoznał prawdziwą broń? Rozwiąż nasz quiz: