Historię Hope opisał Daily Mail. Dziewczyna cierpiała na ból głowy przez cały tydzień. Kiedy dodatkowo pojawiły się zaburzenia widzenia, odwiedziła swojego lekarza pierwszego kontaktu. Doktor stwierdził, że to klasyczna migrena. - To z powodu przepracowania, zbyt długiego ślęczenia przed komputerem i spędzania godzin z komórką - powiedział. Przepisał środki przeciwbólowe.
Kiedy dolegliwości nie ustępowały, Hope zdecydowała się wykonać rezonans magnetyczny. Badanie wykazało, że dziewczyna ma guza w szyi. To był mięsak tkanek miękkich - nowotwór, który ma dużą skłonność do przerzutów.
Hope Stringer w czasie chemioterapii Twitter/Hope Joy Stringer
Dziewczyna była zszokowana, bo nigdy wcześniej nie miała żadnych niepokojących objawów. Lekarze zdecydowali, że guz trzeba usunąć. Dziewczyna musiała przerwać pracę na 9 miesięcy, aby przyjąć sześć cykli chemioterapii i radioterapii. Wtedy lekarze wykryli drugi guz i tym razem trzeba było dziewczynie usunąć także część strun głosowych.
Hope przyjmowała to wszystko z wielkim spokojem. Kiedy zaczęły jej wypadać włosy, po prostu ścięła je i zaczęła nosić przygotowaną dużo wcześniej perukę. Najnowsze badanie wykazało, że nie ma remisji choroby. Zmienionym z powodu raka głosem Hope apeluje: - Bądźcie czujni, zwracajcie uwagę na wszelkie niepokojące objawy, badajcie się, żeby w razie czego przystąpić do leczenia jak najwcześniej.