Widzicie tę dziurę? Nie wiadomo, dokąd prowadzi. I nikt nie odważy się tam wejść, żeby to sprawdzić

Ta zagadka spędza sen z powiek naukowcom i dociekliwym turystom.

Diabelski Kocioł, czyli Devil’s Kettle, mieści się na rzece Brule, która w parku Clarence'a Magneya w stanie Minnesota w USA kończy swój bieg.

Wodospad dzieli się na dwie części. Wody z jednej z nich spływają do znajdującego się nieopodal jeziora. Druga kondygnacja wodospadu jest jednak bardziej zagadkowa. Spływająca z niej woda ląduje w tajemniczej dziurze (widocznej na zdjęciu po lewej stronie). Nikt nie wie, gdzie wypływa później.

Kocioł DiabłaKocioł Diabła fot. Chris857 | Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0

Aby wyjaśnić tę zagadkę, próbowano prześledzić bieg wody, farbując ją. Niestety, w jeziorze nie zaobserwowano nigdy ani śladu farby. Podejmowano też inne próby. Trudno zliczyć wrzucone do środka piłeczki i pieńki, które wypływając, miały ujawnić ujście wody. Niestety, nigdy żadnej z tych rzeczy nie odnaleziono. Nie pomogło również wrzucanie do wody specjalistycznego sprzętu.

Teorii na temat tego, gdzie podziewa się woda jest kilka.

Jedna z nich mówi, że woda spływa do podziemnej rzeki, która płynie pod parkiem. Jednakże tej koncepcji przeciwstawia się fakt, że ilość pompowanej tam na minutę wody jest stanowczo za duża, by mogła się pomieścić nawet w największym podziemnym cieku. Woda nie byłaby też w stanie wydrążyć skał, bo te, które znajdują się w parku, są po prostu za twarde.

 

Ten argument starano się odeprzeć – przecież najtwardsze nawet skały pękają. Jednak i tutaj pojawia się jedno "ale": takie pęknięcie nie byłoby zbyt szerokie. A do Diabelskiego Kotła wpadały nieraz wielkie skały i drzewa, które w pewnym momencie zaklinowałyby się przecież i zatkały ujście wody. Do tej pory nic takiego się nie stało.

Jeszcze inna koncepcja mówi o tunelu z zastygłej lawy, łączącym wodospad z jeziorem. Niestety, w parku nigdy takiego nie odkryto – również skład skał jest zupełnie nieodpowiedni.

Pozostaje pytanie, czy nie można tam po prostu wrzucić wodoodpornego nadajnika GPS?  Problem w tym, że system GPS działa tylko na powierzchni ziemi. Wrzucony nadajnik, nawet wodoodporny, w pewnym momencie przestanie wysyłać sygnał. Podobny los spotkałby każdą kamerę - mogłaby się zepsuć, roztrzaskując o skały. A jeśli się nie zepsuje i nie przecieknie, to sygnał zostanie zablokowany przez litą ścianę kamienia. A gdyby spuścić kamerę na kablu? Ten pewnie by się o coś zaplątał.

Wykluczone jest też wysłanie nurków na rekonesans. Kocioł ma przynajmniej 244 metry głębokości, a w dodatku woda cały czas płynie tam na dół. Niska temperatura i ciśnienie wody po prostu to uniemożliwiają.

Zagadka Diabelskiego Kotła pozostaje więc nierozwikłana. A Wy macie swoje teorie? Co może się dziać z wodą, która tam znika? Podzielcie się w komentarzach!