NASA sprzedała przez przypadek "skarb narodowy" za mniej niż 1000 dolarów. Teraz robi wszystko, by go odzyskać

O swojej pomyłce dowiedziała się też przez przypadek.

NASA sprzedała bezcenny wręcz przedmiot, który był częścią wyposażenia pierwszego lądowania człowieka na księżycu. Teraz musi wygrać proces, żeby go odzyskać - podaje news.sky.com.

W ręce prywatnej kolekcjonerki Nancy Carlson trafiła biała torebka, do której zbierano próbki z powierzchni księżyca.

Kobieta kupiła ją 15 lutego 2015 roku na rządowej aukcji i zapłaciła za nią jedyne 995 dolarów, czyli niecałe 4 tysiące złotych. To bardzo niewygórowana cena. Ostatecznie torebka poleciała na księżyc na pokładzie statku kosmicznego Apollo 11 w 1969 roku. Co więcej, w jej włóknach ciągle można znaleźć ślady księżycowego pyłu. 

Torba, do której zbierano próbki powierzchni księżycaTorba, do której zbierano próbki powierzchni księżyca fot. NASA

Agencja zorientowała się, że do tej fatalnej pomyłki doszło, kiedy nowa właścicielka przysłała torebkę do Johnson Space Center w Houston by potwierdzić jej autentyczność.

Nikt się nie palił, żeby ją odesłać, tak więc skarb już nie wrócił w ręce pani Carlson. Kobieta wytoczyła w związku z tym proces przeciwko NASA w czerwcu.

Jaki cudem doszło do tej sytuacji?

Torebkę skradł Max Ary, dyrektor Centrum Kosmicznego w Kansas. Znaleziono ją w trakcie przeszukania jego garażu w 2003 roku. W 2005 roku skazano Ary’ego za kradzież i sprzedawanie muzealnych przedmiotów - podaje The Sydney Morning Herald. 

Później w trakcie inwentaryzacji zasobów NASA dwie torby dostały ten sam numer identyfikacyjny, przez co na aukcji wylądowała nieodpowiednia.

Federalni przedstawiciele liczą na to, że sędzia unieważni sprzedaż i po prostu zasądzi zwrot pieniędzy.

 A TERAZ ZOBACZ:

Pojechał do Kanady pracować jako ogrodnik. Po 3 latach zadzwonił telefon - usłyszał 'Zostałeś królem'